I znow o jedzeniu bedzie, ale co tu poczac? Zwyklej kolacji na miescie nie mozna zjesc, zeby nie natknac sie na lokalne smakolyki, filozofie jedzenia, sztuke przystawek i melodie deserow. Dzis, na przyklad, okazalo sie, ze restauracja na Placu Emanuele Filiberto, ktory jest najblizsza mojemu gettu wyspa cywilizacji, jest restauracja ruchu "Chilometro Zero", promujacego smak i kulture, zblizonego do SlowFood. Menu stanowi cala ksiazka poswiecona kuchni Piemontu i organizacji, ktora ma na celu promowanie lokalnych wyrobow, w miejsce importu. Wszystko dlatego, ze przywiezienie do Wloch czeresci z Argentyny, czyli z odleglosci 12 000 km, pochlania 5,4 litra paliwa na kazdy kilogram towaru, a winogrona z Chile - 5,8 litra. Alternatywa jest zjedzenie lokalnych produktow, ktore pojawiaja sie zgodnie z porami roku i nie musza byc transportowane kilometrami. Dorobienie do tego filozofii pozwa
... read more