Do Marsylii jechaliśmy z duszą na ramieniu - straszeni przez media rzekomą "sodomą i gomorą" w wykonaniu imigrantów i kibiców-huliganów oraz przez właścicielkę domu, w którym wynajęliśmy pokój na dwie noce, zgrajami złodziei i kieszonkowców czyhających na drobną chwilę nieuwagi. W rzeczywistości drugie co do wielkości miasto Francji straszyło nieco na przedmieściach, jednak w centrum, wciąż uważając na dobytek, czuliśmy się bezpiecznie. Okazało się to złudne, bo jak się okazało, grupa Portugalczyków siedząca przy sąsiednim stole w pubie została niepostrzeżenie okradziona. Lokalna policja jest w takich przypadkach bezradna... Mając dużo czasu przed meczem, postanowiliśmy odwiedzić słynną Bazylikę Notre-Dame de la Garde, do której trzeba było się wspiąć - najpierw na wzgórze, później pokonując jeszcze kilkadziesiąt schodów. Dodajmy do tego palące słońce i 32 st. C upału, i czuliśmy się
... read more