20 grudnia wylecialem z Wientianu do Kunming - bardzo niemile zderzenie z chinska rzeczywistoscia. Po pierwsze- mroz! Spodziewalem sie bylem czegos w granicach 15-18 stopni, tak jak to zawsze bywalo w tym miescie kiedy odwiedzalem je w styczniu czy w lutym, tym razem jednak juz z samolotu dawalo sie zauwazyc laty sniegu, a w nocy zrobilo sie regularne minus siedem. Do tego Chinczycy, gadaja na caly glos przez te swoje komorki, charchaja, pluja, a jezdzac po ulicach trabia niemilosiernie...zdazyl sie czlowiek co nieco odzwyczaic. Na usprawiedliwienie chinskiego chama rzec mozna tylko tyle, ze to jego chamstwo nie jest podszyte agresja, to inna bajka niz u naszej podblokowej dresiarni, to jest po prostu rozpychajacy sie lokciami chlop w gumofilcach. O ile jednak mniej sympatyczny od Filipinczyka, Taja czy Laotanczyka, tamci po prostu staraja sie byc przyjemni. W
... read more