Dzień 2. W Bangkoku.


Advertisement
Thailand's flag
Asia » Thailand » Central Thailand » Bangkok
November 7th 2013
Published: November 7th 2013
Edit Blog Post

Taksówka wioząca nas z lotniskaTaksówka wioząca nas z lotniskaTaksówka wioząca nas z lotniska

miała bardzo ''przytulne'' wnętrze :).
Upiorne pianie i wycie bywalców baru karaoke ustało jakoś w środku nocy. W zasadzie sami nie wiemy kiedy bo budzeni zawodzeniami przypominającymi na zmianę Elvisa, Madonnę czy Dire Straits spaliśmy jak w malignie to zasypiając to budząc się na zmianę. Ale jak na pierwszą noc po podróży nie było najgorzej.

Po wymeldowaniu z hotelu, z postanowieniem stołowania się w miejscu gdzie spożyliśmy wczoraj niezłe kluchy wyruszyliśmy w miasto. Niestety garkuchnia miała akurat przerwę, więc z musu trzeba było zakupić coś ''na ulicy'' i spożyć ''pod chmurką''. Nawet nie wiemy czy nie zasłużyliśmy na mandat bo w Singapurze jeść można tylko tam gdzie można jeść. Nie wiem czy tam gdzie jedliśmy było można 😊. Po paru godzinach szwędania się po okolicznych uliczkach i parkach w rosnącej temperaturze i z pełnym oplecakowaniem, uruchomiłem CFOK czyli Czujnik Frustracji Oraz K****cy, specjalnie stworzony na ten wyjazd w celu oceny nastrojów mojej kochanej małżonki. CFOK pokazał 6 w 10 stopniowej skali więc nakazałem odwrót do metra, nie czekając na 8mkę, która wiąże się z poważnymi komplikacjami osobistymi podczas wyjazdu.

Metrem bezproblemowo dotarliśmy do Changi Airport, gdzie okazało się, że lotnisko jest zdecydowanie większe niż się spodziewaliśmy. Trzeba było przemieścić się do Terminal 1 za pomocą małych wagoników SkyTrain a Basia zaczęła wspominać o spadającym poziomie kofeiny we krwi. Czyli CFOK poziom 7. Dojechaliśmy do Terminal 1 i tam podziękowałem wszechobecnej sieci Starbucks, że jest prawie wszędzie. Jest Starbucks. Jest kofeina. Jesteśmy uratowani.

Air Asia to całkiem porządna linia. Na pewno mają dużo ładniejsze i młodsze stewardessy niż Lufthansa 😊. W każdym bądź razie całkiem szybko i przyjemnie dolecieliśmy do Bangkoku gdzie po równie sprawnej odprawie i wbiciu wiz do paszportów wyszliśmy na postój taksówek. Tu niemiłe zaskoczenie. Tłum i kolejka na jakieś 15 minut aby dostać się do taksówki. Nie nie. Taksówek było w brud. Pewnie ze dwa razy więcej niż potrzebujących ale kolejka była do lady, przy której średnio przyjemna pani wypisuje zlecenie dla taksówkarza. Nie kasuje bo kasować ma kierowca. Chodzi chyba o to, żeby średnio znający język angielski taksówkarz wiedział gdzie ma zawieźć pasażerów. Chyba. Chyba ponieważ mimo miejsca docelowego wypisanego na kwitku nasz kierowca zaraz po odjeździe z postoju zadał nam pytanie: ''Mister łer du ju łont ciu rajt?''.

Wszystkie przewodniki radzą, aby nakazać kierowcy włączenia taksometru zaraz po wyruszeniu ale jak to do cholery zrobić , gdy ten na moją
Rambuttri St.Rambuttri St.Rambuttri St.

widok spod naszego prysznica.
prośbę o:''Could you turn your taximeter on?'' odpowiedział: ''Mi noł inglisz not gut mister!'' i tak ze dwa razy aż w końcu odpuściłem. Niech mądrale z Lonely Planet lepiej napiszą w następnym wydaniu przewodnika jak to jest po tajsku... Na szczęście taksówkarz nie zdarł z nas skóry i zapłaciliśmy tyko trochę więcej niż powinniśmy według informacji z internetu.



Jaki jest Bangkok? W zasadzie to jeszcze nie wiemy. Dotarliśmy tu około 17, zrzuciliśmy toboły i poszliśmy coś zjeść do hotelowej restauracji. Bardzo smaczne sajgonki, mój ryż i Basi podejrzanie śliskie kluski w zupie . Zaraz potem zapadł zmrok i zaczęło padać. Więc zaszyliśmy się w naszym apartamencie 😊. Na pewno rzuca się w oczy, zdecydowanie większa niż w Singapurze czy Kuala Lumpur, ilość europejskich backpackerów. Większość z nich wygląda jakby była w drodze od paru lat. Może tak w rzeczywistości jest...

Po kolacji chcieliśmy wziąć prysznic. Zrezygnowani już prawie wychodziliśmy do wspólnego na korytarzu, gdy odkryliśmy, że nasza łazienka znajduje się na niezamykanym balkonie, otwartym na jedną z najbardziej ruchliwych ulic w Bangkoku, a za ścianę służy w niej tylko cienka zasłonka. 😊 Gdy tylko któreś z nas będzie miało ochotę obnażyć się bardzo publicznie, wystarczy krzyknąć :''Ihaaaaaaa!'' po czym na dwie sekundy odchylić zasłonkę przy prysznicu. A tak na serio to modlimy się o niewietrzną pogodę w ciągu następnych paru dni 😊.



Jutro wstajemy wcześnie i idziemy zobaczyć, główne zabytki i obiekty kultu w Bangkoku. Oby nie padało!

Stej in tacz mister!



Basia i Wojtek



Ps. CFOK oraz wszelkie związane z nim wydarzenia są tylko efektem intensywnie działającej wyobraźni autora. Moja żona jest kochana i zawsze ma dobry nastrój


Additional photos below
Photos: 8, Displayed: 8


Advertisement

Śniadanie pod chmurką w SingapurzeŚniadanie pod chmurką w Singapurze
Śniadanie pod chmurką w Singapurze

sami nie wiemy nie łamaliśmy przepisów :)
Czyżby zjazd BGMS?Czyżby zjazd BGMS?
Czyżby zjazd BGMS?

Czyli Bangkocki Gang Motocyklowy na skuterach?


Tot: 0.191s; Tpl: 0.012s; cc: 7; qc: 52; dbt: 0.0714s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb