Nasz trzeci i ostatni wieczór przed namioto-bungalowem w Yosemite. Pijemy winko, jemy humus i przeganiamy szopy, które jakoś za bardzo się spoufaliły i dziś nawet jeden wskoczył nam do torby. Około 22 chodzą panowie rangerzy i sprawdzają, czy wszyscy mają zamknięte miśko-pojemniki. Przed każdym domkiem stoi metalowa skrzynka ze specjalnym sprytnym anty-miśkowym (ale też antyszopowym i czasami antyludzkim, bo ci ostatni miewają z nim duże problemy) zamknięciem, gdzie przed nocą trzeba zdeponować całe swoje jedzenie i kosmetyki. Podobno miśki maja super hiper czuły węch i chętnie włamuja się do samochodów, gdy tylko poczują coś jakby jedzenie - np stara kanapkę, ale też zużytą pieluchę-generalnie ludzkie z zapachy kojarzą im się ze smakołykami. Dziś rano na parkingu pojawiły się dodatkowo informacje, że trzeba przestawić samochody, bo dojrzały jabłka i trzeba je zebrać, bo to miśkowy przys
... read more