Dzień 5. Tainan


Advertisement
Taiwan's flag
Asia » Taiwan » Tainan
November 14th 2014
Published: November 14th 2014
Edit Blog Post

Ok dziś będzie poważnie bo tak też podeszliśmy do tematu realizacji ustalonego planu. Po zmianie miejsca pobytu z nowej stolicy, Taipei, na starą, Tainan, dokladnie takie samo jest pierwsze wrażenie. Tainan jest stary. Pod każdym względem. Jest to jego i wada zaleta. To tyle co wiemy po 6 h intensywnego obcowania z nim.



Poważne podejście do tematu realizacji planu wiazało się z założeniem, ze dziś tylko jedziemy do Tainan tą ich piękną, szybką i drogą (kosztuje tyle co rejs samolotem na krótkim dystansie) koleją na południe i tu zwiedzamy Muzeum Historii Tajwanu, po czym idziemy spać. Spać ponieważ miniona noc była poważną rysą na nieskazitelnym, jak dotąd, wizerunku naszego hotelu. 3/4 czasu ciszę zaburzało nieustajace brzęczenie dobywajace się z pokoju nad lub pod nami. Brzęczenie wprawiajace w wibrację nawet nasze poduszki. Nie dało się spać. Probowałem jakoś nazwać i skojarzyć ten dźwięk i chyba najblizej mu było do przypadkowo pozostawionego w pozycji właczonej wibratora, który zagubił swą właścicielkę i ostatnimi tchnieniami baterii próbował ja przywołać z powrotem. Spać się w każdym bądź razie nie dało.

Po niekompletnym śnie, jakby na pocieszenie, wyszło dziś piękne słońce i zrobiło się cieplej więc drogę do metra i następnie stacji HSR (High Speed Rail) pokonaliśmy, a jakże, na wlasnych nogach. Ok 300 km trasę z Taipei do Tainan pociąg przejechał w dokladnie 1 h 43 ', stajac na każdej stacji z dokładnością co do minuty. Czuć w tej materii wpływy japońskiej okupacji 😊. Wagony HSR są przestronne, wygodne i mają numerowane miejsca. Nie wspomnę o klasie czystosci. Dentystyczna. Tylko cena trochę nie azjatycka ale mieliśmy sobie to odbić nocujac ta i następną noc w ''dość tanim'' hotelu. O nim zaraz tez napiszę słowo bo warto 😉.

Po wyjściu z pociagu postanowilismy nie tracić czasu na transport publiczny bo w Tainan niestety nie ma metra. A to w zasadzie jedyny akceptowalnie szybki i klarowny sposób przemieszczania się po mieście dla turysty. Poza taksówką, z której to skorzystaliśmy. Tu mała dygresja. Po wizytach w Malezji i przede wszystkim Tajlandii jestem bardzo nieufny w stosunku do usługodawców w Azji. Taksówkarzy przede wszystkim. Jednak przez 3 dni na Tajwanie nie zetknęliśmy się z żadną poważniejszą próbą wydymania europejczyka. Wręcz przeciwnie. Ludzie są przesadnie uczciwi, nie chcą napiwków wciskając mi je z powrotem na siłę. Taksówkarze także. Koniec dygresji.



Nasz kierowca miał mały problem z odnalezieniem hotelu okazało się, że ów nie ma w nazwie na szyldzie ani jednej normalnej litery a położony jest w hmmm, dość zaniedbanej uliczce. No dobra. To kompletna ruina z zewnatrz na kompletnym zadupiu. Ale mamusiu, tu zwracam się ze słowami otuchy, nie bój się o nas. 50 m od niego jest już ruchliwa ulica a Tajwan jest wg przewodników i naszego dotychczasowego doświadczenia bardzo bardzo przyjaznym państwem. Wnętrze naszego hotelu z pewnością należało do najbardziej topowych i ekskluzywnych spośród elity hoteli Tainan. 40 lat temu. Tu wcale się nie nabijam. W pokoju można zastać takie udogodnienia jak np. pulpit administracyjny użytkownika (z pewnością hit w latach 70-tych), przypominajacy wygladem stary adapter (wersja pod zabudowę), którym to wspomniany administrator, bez wstawania z łóżka, ma możliwość właczania i wyłączania swiatła, regulacji klimatyzacji oraz, tu uwaga, przełaczania niestniejacych już niestety 3 wewnetrznych stacji radiowych!!! Inne udogodnienia to piekne aluminiowe okucia drzwi toalety, przypominajace wrota chłodni z półtuszami, łóżko, które Basia określiła jako ''matko! deska bylaby bardziej miękka!'' - czyli zdrowe dla kręgosłupa oraz czekajaca na stosowna okazję, dyskretnie zakitrana wśród przyborów toaletowych, prezerwatywa marki Pleasure Color. Słowo daję, jesteśmy w muzeum i musimy to docenić. Jeśli w Tainan kiedykolwiek była Abba, członkowie zespołu spali w jednym z tych pokoi...

Muzeum Historii Tajwanu... hmmm nie napiszę nic, bo szkoda na nie czasu. Tego, który poświęciliśmy w ciagu dnia i tego teraz. Ok może 2 rzeczy jako przestroga. Dostać się z miasta można w zasadzie tylko taksówką a powrócić ciężko nawet nią. Staliśmy 30 minut i machaliśmy aż w koncu któryś z kolei żółty pojazd zlitował się i odwiózł nas z powrotem do miasta. W srodku spotkać można w zasadzie tylko wycieczki szkolne dzieci. Niech to wystarczy za komentarz. A slogan reklamujacy je brzmi: ''Muzeum dla każdego''.

Na szczęście, z taksówki wysiedliśmy na tyle wcześnie, że mogliśmy zjeść obiad w bardzo przyjaznym barze w centrum, wśród bardzo przyjaznej, wręcz przyjacielskiej i wypytujacej się o wszystko obsługi. Zresztą zaczynamy się do tego powoli przyzwyczajać. Tu normalnym jest fakt, że do stojacego i drapiacego się w głowę turysty (drapanie po innych częściach ciała nie działa, co sprawdziliśmy) podchodzi miejscowy i mimo tego, że slabo włada angielskim, za wszelką cenę chce pomóc. A więc po obiedzie postanowiliśmy zobaczyć jeszcze coś z licznych starcyh budowli w okolicy i okazało się, że w Tainan zabytek stoi przy zabytku. 300 letnie forty i światynie leżą jedna obok drugiej w ilości nie do zobaczenia a w przewodnikach wymieniona jest może dziesiata część z nich. Więc obejrzeliśmy 3 z nich i tradycyjnie wybraliśmy się na food market, który wlaśnie budził się do życia. Tu zjedliśmy 2 częściową, świetną kolację ze straganów, popatrzyliśmy jak na strzelnicach dla 5-6latków rośnie nowe pokolenie płatnch zabójców (niesamowcie celne dzieciaki i zastanawiajaco dużo strzelnic dla takich maluchów) i wróciliśmy ponapawać się klimatem naszego hotelu. Acha, wracając napiliśmy się, bardzo popularnej tutaj herbaty z żabim skrzekiem. 😊



Jutro w planie 0,001% tutejszych zabytków, czyli około 10 pozycji.

serwus

Basia i Wojtek


Additional photos below
Photos: 8, Displayed: 8


Advertisement

Stinky torfu, czyli zgnile smażone torfu.Stinky torfu, czyli zgnile smażone torfu.
Stinky torfu, czyli zgnile smażone torfu.

Jeszcze nie dziś, ale może jutro...
Czy to front kuchenki? Czy to front kuchenki?
Czy to front kuchenki?

Czy to stary odtwarzacz kasetony? Nie! To profesjonalny pulpit sterowniczy lokatora hotelu Aiwa!


15th November 2014
On to także.

ale pęikne!!
Niesamowite!!! jaki kunszt i wyobraźnia... a smoki na szczycie chyba jeżdżą "na barana" hehe
15th November 2014
Czy to front kuchenki?

ale cudo!!!
A instrukcja obsługi jest?? A jeśli tak -to w jakim języku???
15th November 2014
Czy to front kuchenki?

Nie ma :(
Pewnie dlatego radio nie działa :-)

Tot: 0.046s; Tpl: 0.011s; cc: 12; qc: 33; dbt: 0.0218s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb