Podsumowanie


Advertisement
Hong Kong's flag
Asia » Hong Kong » Kowloon
September 19th 2018
Published: September 19th 2018
Edit Blog Post

ChangschaChangschaChangscha

Horyzont niknie w smogu...
Czy polecałbym komuś Chiny jako cel podróży? Wszystko zależy od tego co chce się w czasie takiej podróży zobaczyć i jak spędzić czas.

Nie jest to na pewno miejsce, w które poleciec można, nie będąc w Azji nigdy wcześniej. Będąc wcześniej raz, np. w komercyjnej Tajlandii, też możnaby z takiego wyjazdu nie wrócić w dobrym stanie psychicznym. A więc po kolei, nasze podstawowe refleksje:

Smog. Nie pisałem o nim nic wcześniej, bo do wizyty w Zhangjiajie był w zasadzie nie zauważalny. Może dlatego, że w Guilin jest tak dużo e-motocykli? W północnej części Zhangjiajie też jest ich dużo, lecz zduszona pomiędzy wyższymi górami chmura szarego ludzkopochodnego pyłu nie daje spojrzeć przejrzyście dalej niż na 1 km. Czułem, że z tymi widokami jest coś nie tak. Nie była to kwestia chmur bo problem pojawiał się też w słoneczną pogodę. Dramatem atmosferycznym było już jednak to co zobaczyliśmy w Changscha. Szara zawiesina w powietrzu uniemożliwiała spojrzenie wzdłuż płynącej przez miasto rzeki, a budynki ginęły gdzieś rozmyte po paruset metrach. Smog jest wielkim problemem Chin i to nie tylko Pekinu. Ach. Problem nie dotyczy Hongkongu. Może dzięki bliskości morza?

Czystość. Trochę związana ze smogiem. Niby nie jest gorzej niż w innych
Skutery.Skutery.Skutery.

W Chinach ewidentnie czegoś im brakuje. Najczęściej jest to rura wydechowa :).
krajach Azji. Ktoś, kto był w Tajlandii, Malezji czy Indonezji może być nawet czasami pozytywnie zaskoczony. Jest dużo śmietników, ludzie z nich nawet korzystają. Te przy wiekszych osiedlach śmierdzą ale to przecież norma bo jest ciepło. Pewna specyfika jest podejście do kwestii załatwiania potrzeb przez dzieci. Może nie problem nagminny ale na pewno zauważalny. Będąc świadkami tego, jak rodzice każą (!) dzieciom stawiać klocka publicznie, tam gdzie ono akurat poczuje potrzebe, nie byliśmy zdziwieni np. tym, że pewnego razu na środku placu przed dworcem w Zhangjiajie omal nie wdepnelismy w przepiękny pejzaż malowany dziecieca kupą i papierem toaletowym. Acha. Toalety. Rzeczywiscie nie ma w nich prawie nigdy papieru (mam na myśli publiczne) ale jeśli chodzi o statystki to mieszczą się w lepkoazjatyckiej normie. Wody z kranu nie można oczywiście używać bezpiecznie do żadnej innej czynności poza ostrożnym myciem. Nie nadaje sie na pewno do mycia winogron o czym się boleśnie przekonaliśmy.

Jedzenie. Tu jest chyba największy problem. Nikt poza Chińczykami nie potrafi tego jeść. To nie jest chińska kuchnia jaka znamy z naszych restauracji. Nie mogę napisać, że smierdzi bo po prostu specyficznie pachnie. Wszędzie, ale to wszędzie i we wszystkim jest mięso. Czasem zdarzało się, że miałem wrażenie,
Z Dazhai.Z Dazhai.Z Dazhai.

Jedno z niewielu miejsc, gdzie z jedzeniem nie ma problemu. Można się żywić na ściezkach i w domach kobiet Yao, hodowaną tam kukurydzą lub batatami.
że do jego ukrycia przed nami, miejscowi kucharze, używają podstępu. Normalnie wygladajaca bułka, po rozgryzieniu okazywala się być wypełniona jakaś mięsopodobna mazią. Po paru takich doświadczeniach po prostu straciliśmy do nich zaufanie, żywiąc się od połowy pobytu tym co pewne, czyli noodle instant, pistacje, inne orzechy i słodkie bułki. Na słodkie już nie możemy patrzeć. Jedzenie w sklepach spożywczych to w 90%!m(MISSING)arynowane, wędzone wyroby mięsne, zupki chińskie i słodycze. Wegetarianin może umrzeć z głodu lub na cukrzycę. To tylko kwestia wyboru. Każdy z niechinskich turystów, którego spotkaliśmy w hotelu, po zwyczajowym przywitaniu zadawał nam pytanie, czy znaleźliśmy w okolicy miejsce gdzie można coś zjeść. Po tym następowała chwila ciszy i zazwyczaj on i my wybuchalismy smiechem. Do Chin nie jedzie się jeść.

Ludzie. Tu na pewno byliśmy pozytywnie zaskoczeni. W większości są mili, ciekawi ale nie namolni. W ostateczności lustrują wzrokiem z papierosem w kąciku ust. Nie doświadczyliśmy jednak nigdy sytuacji, w ktorej poczulibysmy sie zagrozeni. Problemem bywa jednak jezyk. W sytuacji gdy trzeba coś załatwić, co nieco odbiega od standardów Chińczyk odmawia współpracy i oddala sie na bezpieczną odległość. Jestem jednak przekonany, że gdyby nie problemy z tajfunem, pod tym względem nie mielibyśmy też zastrzeżeń. Oczywiście konieczny
Zhangjiajie.Zhangjiajie.Zhangjiajie.

Z tym zdjęciem i przejrzystością powietrza jest ewidentnie coś nie tak...
jest na co dzień offlinowy słownik polsko-chinski Google. Plucie wcale nie jest aż tak nagminnym problemem. Trzeba się po prostu przyzwyczaić do tego, że życiu w Chinach towarzyszy co jakiś czas charchniecie. Nawet ze strony pięknie ubranych pan. Oni muszą się tak oczyszczać ze smogu.

Reżim. Już bardziej zabawny i symboliczny niż w rzeczywistości tlamszacy ludność. Wszechobecne kontrole i prześwietlanie bagaży są nadzorowane przez śpiących nastolatków. Dumnie stojący przed każdym dworcem policjanci mają chyba tylko przypominać i utrzymywać w ryzach liczna populację. Ani razu nie widziałem, portretu Mao Zedunga. Raz widziałem tomik jego myśli. To wszystko oznacza, że w życiu codziennym partia wyszła za drzwi z napisem “rozsądek” wkładając jednak jeszcze nogę pomiędzy nie a framugę. Brak jeszcze rozsadnego podejścia do turystów. Nikt bez chińskiego ID nie zakupi karty SIM. Wszędzie trzeba okazywac paszport i zostawiać odciski palców. Pieniądze też wymieniać można tylko w jednym, kontrolowanym banku państwowym Bank of China.

Pociągi. Przewodniki nie kłamią. Są czyste, punktualne, bezpieczne i szybkie. Małym utrudnieniem, do którego można jednak przywyknąć, są te kontrole przed wejściem i kazdorazowe, wspomniane okazywanie paszportu. W wagonach jest zawsze wrzątek, więc jeśli komuś przyjdzie do głowy aby chcieć przeżyć w Chinach jedząc zupki instant to
Zhangjiajie.Zhangjiajie.Zhangjiajie.

Ludzie sprzedający na ulicy mydło i powidło są symaptyczni i nienamolni. Zazwyczaj :).
może je sobie zalewać w pociągach i wszędzie indziej w miejscach uzytecznosci publicznej.

Koszty. Czasem rzecz najwazniejsza w wyjeździe. Chiny nie są tanie, ale nie odbiegają od sredniej azjatyckiej. Nocleg w niezłym hotelu da się kupić za 100 zł za pokój. 200-300 to już zazwyczaj elegancja na poziomie europejskim. Za przepiekny, duży pokój, malowniczo położony w Dazhai Rice View Villa zapłaciliśmy ok 300 zł za noc. Gdy podróżuje się pociągiem kilkaset kilometrów i jest to najszybszy, Fungxiao to należy sie liczyć z wydatkiem ok 150-200 zł za osobę. Taksówki z włączonym taksometrem są tanie. Te gdzie kierowca nie chce włączyć lub są nieoznaczone, należy założyć że są przynajmniej o 50%!d(MISSING)roższe.

Używki. Alkohol na pewno nie jest problem Chińczyków. Ani razu nie widzieliśmy pijanego obywatela ChRL. Są nimi na pewno papierosy, co niepalącemu Europejczykowi na pewno będzie utrudniało życie. Palą wszyscy i wszędzie. Jak popadnie i co popadnie. Często i też upadnie. Potem przychodzi jednak ktoś kto posprząta.

Mógłbym pewnie pisać i pisać, ale wszystkiego opisac się nie da, tym bardziej, że samolot z Helsinek już zniża lot i zaraz dotkniemy polskiej ziemi.

Podsumowując. Jestesmy z tego wyjazdu zadowoleni. Obejrzeliśmy wiele pięknych rzeczy, wiele nauczył nas
Uwaga.Uwaga.Uwaga.

W takich plackach zawsze czai się specyficznie smakujące mięso :).
pod względem życiowym i radzenia sobie w trudnych okolicznościach. Do Chin już raczej nie wrócimy. Chyba, że krótkim transferem do Tybetu.

Może za rok uda się gdzieś znowu wyjechać i zainteresujemy kogoś naszymi przygodami?

Więc to tak tam jest…

Basia i Wojtek.


Additional photos below
Photos: 13, Displayed: 13


Advertisement

Hongkong.Hongkong.
Hongkong.

Market rybny w Kowloon.
Hongkong.Hongkong.
Hongkong.

Jest piękny, czysty i zupełnie inny niż reszta Chin.
Victoria's Peak, Hongkong.Victoria's Peak, Hongkong.
Victoria's Peak, Hongkong.

Czyli po prostu The Peak.


Tot: 0.067s; Tpl: 0.01s; cc: 8; qc: 31; dbt: 0.0265s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb