Advertisement
Published: August 2nd 2011
Edit Blog Post
Po poznym powrocie z Las Vegas poniewaz dodatkowo czas przesunal nam sie do przodu o 2 godziny, wstalismy wczesnie aby pojechac razem z wujkiem Krzyskiem, Marianem i Danielem do kosciola. Mila niespodzianka bylo to iz Julia rowniez pojechala z nami - przyjechala z drugiego konca miasta aby z nami spedzic caly dzien, podobnie jak wujek Krzysiek. Pojechalismy do nowo wybydowanego kosciola polskiego w Lombart, ktory funkcjonuje jako misja. Bardzo ladnie wykonany kosciol ktory zawiera w sobie kamienie wegielne, jeden z Jasnej Gory a drugi z Lagiewnik. Choc jest on poza Chicago wielu Polakow przyjezdza wlasnie tam zeby uczestniczyc w mszy sw.
Po mszy pojechalismy odebrac ciasto poziomkowe z polskiej piekarni. Poziomek nie ma w Stanach i nie maja one tez wlasnej nazwy - nazywaja je tutaj poprostu dzikimi truskawkami 😊 tak samo jak nie ma slowa baranek, tylko mowia maly baran - jezyk polski jednak jest bardzo bogatym jezykiem jesli chodzi o slownictwo. Przy okazji w. Marian tlumaczyl nam skad sie wzielo powiedzenie 'psia krew' :P
W planie na dziesiejszy dzien mielismy odwiedzenie ogromnego ogrodu botanicznego. Ale przed tym pojechalismy na lunch rowniez do polskiej restauracji 'Duzo ryba' gdzie zamowilismy tradycyjny polski rosol oraz lunchowa porcje drugiego dania. Myslelismy ze
Dom
w ktorym mieszkal wujek Marian z ciocia Marysia przez 26 lat, obok gangsterow... nie bedzie to zbyt wielka porcja bo w koncu to jeszcze nie czas na obiad. Ku naszego zaskoczeniu porcje byly tak wielkie ze ja z ledwoscia moglem ja zjesc w calosci. I blednym jest stwierdzenie iz ja jestem chudy i malo jem, poniewaz ja jem bardzo sporo a poprostu metabolizm mam po tacie :P nawet Daniel pewnego razu zapytal mnie gdzie mi sie to wszystko miesci skoro jestem tak szczuplo 😊) Bardzo dobre jedzenie i bardzo dobra polska obsluga mowiaca w dwoch jezykach. Na menu mozna bylo znalezc wiele polskich tradycyjnych potraw. Julie sie bardzo tam podobalo i stwierdzila ze musi wrocic aby pewnego dnia sprobowac polskich pierogow. Wujka Mariana nie opuszczal humor i zamawiajac wode stwierdzil ze skoro zjadl rybe to teraz musi dolac troche wody zeby mogla sobie swodobnie plywac 😊
Ogrod botaniczny byl ogromny. Skladal sie z kilku wysp na ktorych znajdowaly sie rozne aranzacje ogrodow z przeroznych czesci swiata np. angielskie, japonskie itd. Mialy tez klimatyzowane szklarnie z egzotycznymi roslinami oraz wystawy zdjec najpiekniejszych orgodow na swiecie czy drzewek bonsai. Pogoda nam dopisywala i slonce wisialo wysoko na niebie. Bylo dosc goraco wiec z wujkiem Marianem wybieralismy miejsca gdzie byl cien oraz wystawy wewnatrz. Spedzilismy
tam 3-4 godziny. W miedzyczasie kosztujac lodow, ktore zawsze smakuja wysmienicie w taki dni. Poznym popoludniem pojechalismy do wujka Krzyska zeby troche odpoczac oraz spedzic troche czasu razem. Mysle ze to jest bardzo wazne, bo przeszlosci nie da sie zmienic a zostaje nam tylko terazniejszosc, wiec trzeba z niej korzystac. Wujek dzien wczesniej przygotowal przepyszne kanapeczki w polskim stylu, czyli tzw. open face - jedna kanapka i na nia kladzione rozne rzeczy - w Ameryce czesto jedza kanapki pietrowe czyli zawartosc kanapki miesci sie posrodku. Z trzech pelnych talerzy zostala tylko jedna kanapka :P tak wszystkim smakowaly 😊 Na ostatek zjedlismy poziomkowy tort na ktory wszyscy czekalismy od momentu odebrania go z polskiej piekarni :P Lubie takie momenty kiedy mozna posiedziec razem przy stole i porozmawiac o roznych rzeczach. Moja uwage juz przy pierwszej wizycie u wujka Krzyska przyciagnal jeden obraz przedstawiajacy Paderewskiego, ktory uczy grac na pianinie hymn Polski malego chlopca, wloczege, majacego maly zawiniatek kolo siebie... bardzo wyraziste i wyostrzone przedstawienie patriotyzmu. Czasami mysle sobie ze Polacy za granica sa mimo wszystko bardziej patriotyczni niz ja... nie zawsze doceniamy to co mamy.
Wracajac do Darien rozmawialismy w samochodzie na rozne tematy. Warto sluchac starszych bo przez to
moze w przyszlosci uda sie uniknac pewnych bledow, ktorych nie sposob zauwazyc patrzac tylko ze swojego punktu widzenia. Cindy tego dnia miala urodziny wiec zawiezlismy dla niej drugi tort poziomkowy ze swieczka ktora po zapaleniu powinna zagrac amerykanskie Sto Lat😊 i tak tez sie stalo, tylko problem byl w tym ze nawet po zgasnieciu swieczka grala dalej :P na szczescie Kelly wziela sprawe w swoje rece i po zatopieniu i podzieleniu na czesci swieczka umilkla 😊)
Advertisement
Tot: 0.041s; Tpl: 0.012s; cc: 7; qc: 24; dbt: 0.021s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1mb
Beata
non-member comment
Codziennie czytam Waszego bloga - i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, tylko chyba przez pomyłkę wysłałam Karolowi na zasadzie "odpowiedz", a dopiero potem się zorientowałam, że na tego maila się nie odpowiada :)))