Advertisement
Published: June 19th 2013
Edit Blog Post
W podróż z Los Angeles do San Francisco udaliśmy się słynną Pacific Coast Highway biegnącą w większości nad samym brzegiem oceanu. Przewodniki opisywały ja jako niebezpieczną drogę dla kierowców o silnych nerwach, z wąską jezdnią i lichymi barierkami, gdzie rzadko świeci słońce i we mgle można się najeść strachu. Nic bardziej mylnego. W naszym przypadku pogoda znów sprawdziła się w 100% i przez całą trasę mogliśmy podziwiać piękne widoki, a przed samym celem podróży zajrzeć do królestw karczochów.
San Francisco zrobiło na nas wrażenie bardzo europejskiego miasta – pełno tu klimatycznych knajpek, zaułków, kolorowych domów i ulic pnących się wysoko lub spadających w dół. Jazda i parkowanie były kolejnym wyzwaniem…
Nieodłącznym elementem krajobrazu jest też słynny zabytkowy tramwaj (cable car) oraz na nabrzeżu budki i restauracje serwujące kraby i inne owoce morza. Ciekawostką na starym molo było Musée Mécanique, w którym można skorzystać z gier i automatów na monety nawet z początku XX wieku. Niesamowita frajda J
Nie da się też nie zauważyć ogromnych rzeszy azjatyckich (japońskich?) turystów, a China Town i Japan Town są warte odwiedzenia. My skusiliśmy się na świeże sushi 😉
Największą atrakcją miasta jest oczywiście most Golden Gate. Oglądany z każdej
strony robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza gdy przęsła toną w chmurach…
///
The famous Pacific Coast Highway was nothing like scary road to hell as described in the guides, it's lots of wonderful views and great experience altogether.
San Francisco is a very beatutiful city with 'an atmosphere', just like european cities - small cafes and restaurants, a lot of visiting foreigners.
Golden Gate bridge is absolutely a wonder - looks amazing, especially when the top is hidden behind the clouds.
Advertisement
Tot: 0.12s; Tpl: 0.012s; cc: 13; qc: 52; dbt: 0.0851s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb