Szwecja przywitala nas w tym roku deczko lepsza pogoda niz rok temu, kiedy to w czerwcu musialam kupowac welniana czapke, zeby przezyc. Nie padalo. Bylo za to rownie drogo, a moze nawet drozej. W Sztokholmie ograniczylismy sie w sumie do wloczenia sie po naszej ulubionej dzielnicy Sodermalm, gdzie jest mnostwo malych sklepow z pieknym niczym, knajp i kawiarni, gdzie siedza wystylizowane na brzydko Szwedki, popijajac kawe z przelewowego ekspresu, sprzedawana w systemie "all you can drink". A wsrod tego wszystkiego wlocza sie wydziarani mlodzi tatusiowe z wozkami, ktorzy maja jakies tonu urlopu tacierzynskiego i wydaja sie byc absolutnie zrelaksowani. Jedynym odstepstwem byla wizyta w Skansenie, gdzie przeniesiono fragmenty szwedzkich wsi z calego kraju, co najlepiej obrazuje, jaka tu jeszcze niedawno byla bieda. Pol roku lezal snieg, a ludzie chodzili w butach z brzozowej kory. Ale byl
... read more