Advertisement
Wczoraj miał być dzień relaksu, a skończyło sie na dwóch wizytach u lekarza i szukaniu odholowanego samochodu. Duże dzieci pojechały z tatusiami do Loro Parque, a mamusie i małe dzieci miały w planie leżenie nad basenem i zakupy. Trzeba to było zweryfikować. Pierwszy raz rano. MamaChlopakow straciła głos, wiec po drodze do Parque została zrzucona w naszym ulubiońym hospital quiron. Okazalo sie, ze cena wizyty u pediatry jest absolutnie promocyjna. Wizyta u internisty to juz 230 euro. Czas trwania wizyty podobny : 5 minut. Ktoś dostał antybiotyk, ktoś dostał zastrzyk w poślad i jakoś żyjemy. Drugi był P. , który pół dnia w Loro Parque z dziećmi spędził widzac tylko na jedno oko.
Ja spotkałam się z M na basenie w ich hotelu, posiedziałyśmy trochę w wakacyjnej scenerii, a pózniej miałyśmy zaplanowany lunch i zakupy. Problem pojawił się jednak, gdy na miejscu, gdzie M. poprzedniego wieczoru zaparkowała samochód, zobaczyłysmy góry majtek, plastikowych torebek, pasków, portfeli, chińskich klapek i wszystkiego innego, co sprzedawane jest na małomiasteczkowym bazarku. Od razu zrozumialysmy, ze są dwie opcje: albo citroen berlingo Picasso przykryty jest toną majtek i
służy jako stragan, albo został odholowany. Na i okazalo się, ze jest odholowany. Bo M nie zwróciła uwagi na - moim zdaniem - całkiem dużą, a jej zdaniem - zupełnie małą - tablice informująca o zakazie parkowania od 20.00 w środę do 20.00 w czwartek z racji tegoż właśnie marketu. Nie obyło się bez paru rzęsistych bluzgów,a mnie cała sytuacja niezmiernie bawiła, bo przypomniała mi, jak zrobiliśmy dokładnie to samo kiedyś w Turynie. Zaparkowalismy wielka toyote landcruiser na małej uliczce pod domem, ciesząc się, ze nam się takie wspaniałe miejsce udało znaleźć. Tyle tylko, ze wściekli Włosi wyciągali nas z łóżka następnego ranka, bo samochód wstał po środku targu antyków i zajmował miejsce, gdzie jakiś Francesco powinien był handlować.
Tym razem państwo sprzedający sok w budce o kształcie limonki powiedzieli nam, ze samochodu musimy szukać w Playa De las Americas. Pokazali nam nawet na mapie, gdzie dokładnie. Ale recepcjonistka w hotelu i taksówkarz powiedzieli, że mamy go raczej szukać w Fanabe, czyli zasadniczo pod samym naszym domem. Zapakowałyśmy wiec dwa dzidziusie, dwa wózki i dwa foteliki do taxi i ruszyłyśmy na poszukiwanie samochodu. Stał wsród mnóstwa swoich białych wypożyczalnianych kolegów i kosztowało M 60 euro jej odebranie. Sprawna transakcja,
płatna gotówka lub karta. Teraz już mogłyśmy ruszyć - na mocno spóźniony lunch i zakupy!
Reszta towarzystwa przemierzała w tym czasie Loro Parque. Trzylatka była tam po raz pierwszy w styczniu i nie było szans, żeby teraz odpuściła te wycieczkę, na która chciała tez zabrać Chłopaków. Loro to taki park-zoo, gdzie główna atrakcja są pokazy fok, delfinów (w największym na świecie basenie) i orek (ork?!). W domu siadała wiec na schodach i mówiła, ze ogląda pokaz, sprzedawała bilety "na niby", studiowała mapę, wspominała flamingi i marzyła o pluszowym rekinie. W styczniu miała jeszcze wózek do przemieszczania się po parku, a tym razem tylko adrenalina niosła ja na małych nozkach. Loro to największy taki park na Kanarach, stworzony pierwotnie jako rezewat dla papug. To tez jeden z dwóch parkow na świecie, gdzie żyją orki. A orki jak to orki, lubią mięsko i miało miejsce kilka wypadkow z ich udziałem. W ogóle, choć park piękny i jak już zwierzęta musza żyć w niewoli to lepiej, żeby były tu, niż na Ratuszowej, to jednak mnie całość smuciła. Niby największy na świecie sztuczny wybieg dla pingwinów maja, ale jak to porównać z dziczą, gdzie one powinny żyć? Nijak. Po dniu atrakcji lekarsko-parkowo-samochodowych, wczoraj
faktycznie się relaksowalismy na basenie w hotelu M&P. Wbiliśmy się klasycznie na krzywy ryj w dziewięć osób na hotelowy basen. Ich hotel jest tak wieki, ze po przekroczeniu recepcji (staraliśmy się iść pewnym krokiem i ukryć basenowe utensylia) byliśmy nie-do-wytropienia. A plac zabaw zanurzony w wodzie był atrakcja dla dzieci ustępująca miejsca tylko Loro!
Advertisement
Tot: 0.444s; Tpl: 0.01s; cc: 18; qc: 69; dbt: 0.1403s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.2mb