CanaryMaternity_9

---

Jest nas dużo. Coraz więcej. Sześcioro dorosłych, w tym 3 matki karmiące, troje windsurferów, dwóch serferów, 7 dzieci, w tym trzy niemowlaki, dwóch Tadków i jedna mała dziewczynka. I muszę powiedzieć, ze jak dotąd w miarę sprawnie udaje nam sie z całym tym towarzystwem ogarniać.

We wtorek byliśmy w El Medano. To chyba najwieksza na wyspie miejscówkę windsurfowa. Wieje tam faktycznie przepotwornie. Małe dzieci były całe w piachu choć w wózkach, starsze płakały, ze maja piach w oczach, MamChlopakow narzekała, ze piach dostał sie nawet do zamkniętego słoiczka z jedzeniem! ci, co chcieli pływać, zostali na plazy, a reszta przesiedział dzień w knajpie i na placu zabaw. Z racji tego windsurfingu,w mieście jest największe - moim zdaniem - na wyspie stężenie zipów, co tu dawno temu przyjechali popływać i postanowili nie dość, ze nie wyjeżdżać, to jeszcze nie obcinać włosów i myć sie tylko troszkę.

Wracając zatrzymaliśmy sie u wspaniałego rzeźnika w los Abrigos, co jest z Sycylii i w małej mieścinie sprzedaje przewspaniale steki. Nie wiem, kto na codzień u niego kupuje, bo dwa duże kawałki mięsa kosztują 20 euro, ale mięsożercy zapewnili mnie, ze warte są każdego zapłaconego centa.

A z wydarzeń dzisiejszego poranka hitem są dwa nowe piękne zęby Łełki! Jeszcze przed chwila zupełnie ich nie było, a dziś Q je odkrył i wszyscy jesteśmy zdziwieni. Na szczęście obyło sie bez gorączki, ale ta niemiecka lekarka za 140 euro mogła w poniedziałek zaglądając mu do buzi (hmmm, w sumie to nie pamietam juz nawet czy cena wizyty obejmowała te usługę) mogła cos powiedzieć.

Towarzystwo pojechało dziś do Loro Parque, wiec zamierzam spędzić dzień relaksując sie w towarzystwie Ł.!

---