Advertisement
Published: February 10th 2011
Ta raann...! My wreszcie togheter😊 Chlopaki postanowili zabawic sie w Don Kichola i jego dzielnego szkapa przemierzajac piechota bezdroza La Manchy (110km bzskutecznego lapania stopa:/ ) i tu male sprostowanie: mowia ze w Andaluzji wiecej oliwek,pomarancze i mandarykowe plantacje to Walencja) w zwiazku z tym,moja wizyta w londynskiej dzungli przeciagnela sie pare dni. No ale, wreszcie wszyscy razem zwarci, obolali,kulawi i gotowi na wspolna przygode. Malaga dosc portowy wielki moloch z jedna ladna palmowa ( nie sfotografowana przez ze mnie) uliczka. Spalismy w hostelu o standardzie sredniowiecznym i spadamy stad za chwile, podelektowac sie ostatnimi kilometrami Hiszpanii razem😊 Patrzac na odprawe na dworcu kolejowym to znowu moze skonczyc sie piesza wedrowka.
Advertisement
Tot: 0.148s; Tpl: 0.011s; cc: 16; qc: 62; dbt: 0.097s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.2mb
Ewa i Michał
non-member comment
Cieszymy sie ze jesteście w komplecie. Trzymamy za was kciuk i bacznie sledzimy wasze poczynania. ogladajac zdjecia wkradla sie w nasze seraca nutka zazdrosci ;) ale poki co nie bedziemy chyba probowac was dogonic.Michał nie oddal jeszcze pracy. a no i nowinka: mamy biórko w kolorze polek. na zdjeciach zauwazylismy ze jabol juz zdobyl pamiatke z wyprawy- calkiem niezle prezentuje sie w nowej obrozy;) gratulacje dla wytrwałych kowboji. a i my tu tez mamy prawie jak w afryce- slonce nas nie opuszcza. trzymajcie sie cieplo