Advertisement
Published: February 16th 2011
Edit Blog Post
¡Buenos dias!Ale super ze napisaliscie!tak milo sie zrobilo,bo juz sztywny ten "niby blog" sie robil,jakby nikt go nie czytal,sztywno pisany.Z tej Malagi rzeczywiscie nie udalo nam sie wyjechac pociagiem,przynajmniej nie tak latwo. Mowie Wam,przedziwne to dla mnie w tej Hiszpanii.Kupilismy bilety dla nas i psa, potem kilka stanowisk kontrolnych,bramek, zeby dojsc do punktu przeswietlania bagazy(!) a nastepnie przed samym dojsciem do pociagu pan zakomunikowal ,ze:"normas!-non perros" czyli ze normy nie przewiduja Jabola w pociagu i kazal odejsc,nie wpuscil nas do pociagu.Autobusy to samo-z psem bez szans.Tak wiec troche piechota, troche kolejka regionalna przedostalismy sie wzdluz wybrzeza kilkanascie km i czekamy teraz na kolejna dostawe slonca, bo na razie nas podlewa.Siedzimy sobie na necie,probuje wreszcie zrzucic jakies zdjecia ,ale niestety nie czyta mi sie aparat😞 Opowiem Wam wczorajsza przygode.Cieplo tutaj i sucho bylo do przedwczoraj,wiec romantycznie wyczailismy super mozliwosc spania na tarasie dachowym-z przepieknym widokiem na miasto noca i gory o poranku.Przewidujac opady kupilismy sobie namiot i od razu cala noc testowalismy go w ulewie.Rano gdy juz wszystko nam zaczelo przemakac( w moich super goreteksowych butach zebrala sie woda i stala-bo nieprzemakalne) postanowilismy sie desantowac z dachu i poszukac miejsca do wysuszenia rzeczy i siebie.Spakowani podchodzimy do drzwi...a tu zamkniete...haha! nie mozemy
zejsc z dachu, bo ktos zamknal je przed deszczem.Pukamy, deszcz zaczyna znowu dawac czadu a my biegamy po dachu i pukamy do wszystkich drzwi...Po jakims czasie po rozwazeniu mozliwosci skoczenia z dachu uzywajac namiotu zamiast spadochronu,krzyczenia do ludzi na ulicy zeby nas wypuscili itd..slyszymy ze ktos nawoluje...a to pani kilka blokow dalej zauwazyla ze biegamy po dachu w deszczu i cos zaczela do nas wolac.Niewiele rozumielismy,wiec nie wiadomo bylo, czy zaraz zadzwoni na policje,do brygad antyterrorystycznych ,czy po prostu pyta jaki mamy widok.Wiec z jeszcze wiekszym zaangazowaniem zaczelismy walic do kolejnych drzwi( po prostu na dachu wszystkie klatki maja polaczone wyjscia) i otworzyl nam wreszcie przemily,troche zszokowany pan, a my nic tylko "muchios gracias!" po sto razy i biegiem w dol...😊 takie szczescie znow stapac po ziemi,a tu na dole juz pani wolajaca do nas z sasiedniego wiezowca tez przyszla juz pod klatke zeby nam pomoc zejsc z dachu.No,dobra bo sie rozgadalam. Ogolna atmosfera tutaj fajna, hiszpanie mili.Andaluzja czuc ze troche biedna.Ceny takie jak w Polsce mniej wiecej.Np.dzisiaj spalismy w super hotelu za 30euro za pokoj/2os,(aczkolwiek za ta sama cene mozna trafic na niezla szmire)kawa ok.1euro, z koniakiem 1,5e. Niski sezon objawia sie tym ,ze nie widac roznicy w cenie

los dachos ;)
opisany w posciemiedzy hotelem,hostelem i pensionem.Jedyne co mi sie na razie NIe podoba, to ze ta andaluzyjska Fueringola jest turystyczna oaza dla Anglikow.Strasznie.Same PUBY o anglo brzmiacych nazwach London¨s Pub,itd sniadanie beconowe itd i rzeczywiscie Angoli slychac na kazdym kroku.Cale hotele zapelnione brytyjskimi emerytami.Dobra koncze pozdrawiam Was, do nastepnego.
Advertisement
Tot: 0.152s; Tpl: 0.012s; cc: 12; qc: 58; dbt: 0.1088s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.2mb
domin
non-member comment
hej hej:). fajna sprawa z tym blogiem. bo przyznam ze mi I kromie nieraz po glowie blakaly sie mysli rodzace pytanie w postaci slow: ej nie wiesz moze co tam u kolkow?? a tu kurcze blog...o czym zapomnialem i niedawno przypomnialem przegladajac bookmarks w mozilli:). Historia z dachem w deche;). jak sie domyslam juz wam takie romantyczne noclegi do glowy nie przyjda;). ale i tak szacun ze udalo wam sie znalezc otwarty dach. pamietam kiedyc obczajalem blok w Kraju Baskow...ale bezskutecznie;) wtedy zadowolilem sie kima opodal jabloni przy plocie. Wy dalej w tym 'anglosaskim' wybrzezu?? czy juz maroko?? myslicie skoczyc w slynace z buntownikow gory rif na polnocy? Zazdorszcze Wam tego ciepelka, wloczegi, hiszpanii (moze tam zawitam tego roku..).I maroka ktorego zdaje sie poznalem tylko jak przez mgle. Czekam na kolejne historie. Wiecie typu: ale historia!!;). pozdr