Advertisement
Published: April 29th 2013
Edit Blog Post
Basia,
niczym Rose fotografowana przez Jacka na Titanicu :) Dlugo zastanawialismy sie, czy cokolwiek jest w stanie wynagrodzic wydatek 900 zlotych za 8 godzinny rejs statkiem. Chocby mial to byc rejs wsrod samych norweskich fiordow z punktem kulminacyjnym w slynnym Geirangerfjord, wpisanym na liste UNESCO jako jedno z najpiekniejszych miejsc na Ziemi.
Pierwsze zaskoczenie to rozmiar promu. Spodziewalismy sie malego statku, wielkosci trojmiejskiego katamarana. Jednak sylwetka jednostki, ktora mielismy plynac, dosc wyraznie gorowala nad innymi obiektami w okolicy. Gdy podeszlismy blizej, okazalo sie, ze wiezieni bedziemy przez 130 metrowej dlugosci potwora, ktory wysokoscia dorownuje 10 pietrowemu budynkowi a sam ma 9 pokladow. W tym ogolnodostepne, zewnetrzne jacuzzi, mnostwo pokladow widokowych i, dla dlugodystansowych pasazerow, amfiteatr, sale konferencyjne i inne wodotryski. Nie ma sie co rozwodzic, nalezy stwierdzic, ze za wspomniana na wstepie cene pasazer czuje sie w srodku jak w Titanicu. Pelnomorski wypas.
Geirangerfjord jest miejscem majestatycznym i zaden opis ani zdjecie nie odda jego specyfiki i piekna. Osniezone szczyty wyrastajace wprost z morza i my plynacy wsrod nich, morzem, a wlasciwie to moze w gore rzeki, a dokladnie w glab fiordu. Plyniemy w glab fiordu 4 godziny wcinajac sie w lad i otaczajace gory wraz z morzem. Dziwne i niespotykane uczucie. W zasadzie to nie wiedzielismy za
Homerze!
Nie rob mi teraz zdjec! bardzo z ktorej strony statku stanac bo widoki wszedzie byly dla nas tak niespotykane i piekne, ze aparat moznaby bylo miec na wierzchu caly czas. Pogoda nas nie piescila. Co prawda swiecilo slonce jednak wiatr tak wial ze wszystkich stron (w tym od dolu), ze wychodzaca na poklad Basia upodabniala sie momentalnie do March Simpson (dla niewtajemniczonych - wlosy stawaly jej deba i glowa przypominala wafel z porcja lodow wloskich). Ja nie rezygnowalem i dzielnie strzelalem fotki. Basia, twierdzac, ze czuje sie przy mnie jak mama 3 latka, wracala na 9 poklad zadowalajac sie widokami jaki mozna bylo podziwiac przez wielkie, panoramiczne okna. Caly czas drzelismy o to czy prom zmiesci sie w coraz wezszym fiordzie. A jak on zawrocil gdy doplynelismy do Geiranger to ja juz kompletnie nie wiem. Za sterem na pewno nie siedziala kobieta 😉. Przezycie niesamowite i jesli ktokolwiek bedzie kiedys w tej okolicy proponuje nie zalowac pieniedzy i bez wzgledu na pogode udac sie ta wspaniala jednostka w rejs. Jedna ze zbioru rzeczy ''must see''.
Jutro w planach jedno z najwiekszych oceanariow w Europie - park wodny w Alesund i pare mniejszych atrakcji oferowanych przez miasto.
Advertisement
Tot: 0.354s; Tpl: 0.014s; cc: 10; qc: 56; dbt: 0.2684s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.2mb