Z paszportami w dłoni ruszyliśmy trasą C28 przez góry z Windhoek nad morze. Przewodnik mówił, ze droga jest malownicza, a z mapy wynikało, ze przez 420 km nie napotkamy na żadne miasto, żadną osadę, żaden sklep, żadna stację benzynową. Jadąc z lotniska, szybko przecięliśmy miasto i nagle znaleźliśmy się na C28 z jedną butelką wody, paczką oliwek, suchym mięsem piri piri i sucharami. Droga przez chwilę była asfaltowa, a pózniej znak objaśnił nam, że asfalt zmienia sie w kamyczki i tak było przez następne 350 km. Q szalał ze szczęścia, bo to prawie off-road. Kręta,kamienista i śliska droga. Marzenie. Droga wspinała się, a raz opadała. Czasami przecinały ją krowy, a czasami antylopy. Pózniej pojawiły się jeszcze strusie. Regularnie przejeżdżaliśmy przez bydło-zapory - mostki z metalowych rur, mające zapobiec przemieszczaniu się krów. Przez cała drogę minęliśmy 3
... read more