NamibiaNoBimba_4


Advertisement
Namibia's flag
Africa » Namibia » Swakopmund
December 2nd 2015
Published: December 7th 2015
Edit Blog Post

Z paszportami w dłoni ruszyliśmy trasą C28 przez góry z Windhoek nad morze. Przewodnik mówił, ze droga jest malownicza, a z mapy wynikało, ze przez 420 km nie napotkamy na żadne miasto, żadną osadę, żaden sklep, żadna stację benzynową.



Jadąc z lotniska, szybko przecięliśmy miasto i nagle znaleźliśmy się na C28 z jedną butelką wody, paczką oliwek, suchym mięsem piri piri i sucharami. Droga przez chwilę była asfaltowa, a pózniej znak objaśnił nam, że asfalt zmienia sie w kamyczki i tak było przez następne 350 km. Q szalał ze szczęścia, bo to prawie off-road. Kręta,kamienista i śliska droga. Marzenie.



Droga wspinała się, a raz opadała. Czasami przecinały ją krowy, a czasami antylopy. Pózniej pojawiły się jeszcze strusie. Regularnie przejeżdżaliśmy przez bydło-zapory - mostki z metalowych rur, mające zapobiec przemieszczaniu się krów. Przez cała drogę minęliśmy 3 samochody. Raz na jakiś czas był drogowskaz do pustynnej farmy. Albo ewentualnie na mniejszą jeszcze drogę z jeszcze większym nic.



Dotarliśmy w końcu do przełęczy, a wokół nas widok na góry po horyzont i nic , żadnej cywilizacji. A gdy tylko minęliśmy przełęcz góry jakby się rozjechały i zrobiło się niewiarygodnie płasko. Pojawiły się też tabliczki informujące o działalności kopalni uranu. Q to bardzo zainteresowało, bo sceneria przypominała tę z filmu "Quantum of Solace", choć ten Bond kręcony był na innej pustyni, a wszystko, co ma związek z uranem musi być choć trochę tajemnicze i nielegalne. Sprawdziliśmy potem, ze Namibia ma czwarte co do wielkości na świecie złoża uranu, po Kanadzie, USA i Kazachstanie. A w tym roku mają uruchomić największą na świecie kopalnie, planowaną na 25 lat eksploatacji. Problem jest tylko z kwaśno-siarkową wodą, która przy okazji powstanie. No ale 10% namibijskiego PKB to przychody z uranu.



Około 18.00 zaczęło zachodzić słońce i pustynię oblało ciepłe światło. Z jednej strony chcieliśmy się zatrzymywać, żeby to piękne afrykańskie nic fotografować, a z drugiej strony zaczął się wyścig z czasem, żeby jak najwiecej przejechać, póki jest jeszcze choć trochę jasno. Udało nam się wjechać na asfalt w ostatnich promieniach słońca, ale nadal trudno było uwierzyć, że z tego piasku wyrośnie kurort. Aż tu nagle ukazała się łuna, światła i miasto. Była 20.30, a Swako sprawiało wrażenie, jakby szykowało sie na atak zombie - ani żywej duszy na ulicy.



Dzień udało się skończyć lokalną specjalnością - tłustymi ostrygami, w restauracji nad samiuśką wodą.


Additional photos below
Photos: 9, Displayed: 9


Advertisement



Tot: 0.073s; Tpl: 0.011s; cc: 10; qc: 25; dbt: 0.0528s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb