Dzień 13. Phuket oswojony i wyciśnięty, jesteśmy niewstrząśnięci i niezmieszani.


Advertisement
Thailand's flag
Asia » Thailand » South-West Thailand » Phuket
November 18th 2013
Published: November 19th 2013
Edit Blog Post

Patong został oswojony. W zasadzie wycisnęliśmy dziś z niego tyle ile mogliśmy wycisnąć.







Każdy potrzebuje nieco czasu aby zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Nam zazwyczaj potrzeba jednego popołudnia, jednej knajpy, jednego hotelu, jednej nocy. Rano budzimy się czując już prawie jak w domu.







Wczoraj gdy wytoczyliśmy się z busa, jak już pisałem, miasto zaatakowało nas niesamowicie. Postawiło twarde warunki. Ilość ludzi, gwar, sklepy, jedzenie, światła, zapachy no i charakterystyczne dla Azji odory. Dziś, mimo tego, że musieliśmy zmienić hotel na inny, oddalony o 1 km, jedliśmy w stałych miejscach, zarezerwowaliśmy taksówkę na jutro rano u zaprzyjaźnionego już agenta, przechadzaliśmy się po ulicach stawiając kroki odważnie.







Cóż można napisać o dzisiejszym dniu? Niewiele. W zasadzie to była zaplanowana laba. Miasto zbudziło nas o 7.00 więc zjedliśmy wliczone w cenę hotelu śniadanie i poszliśmy sprawdzić znaleziony w Trip Advisorze proponowany hotel. Okazał się nie gorszy od tego z poprzedniej nocy więc od razu zarezerwowaliśmy w nim pokój, po czym wróciliśmy do poprzedniego bo do wymeldowania były jeszcze 3 godziny. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie wykorzystali tego czasu na sprawdzenie jacuzzi, które znajdowało się na dachu budynku. Na szczęście nikt poza nami nie wpadł na podobny pomysł i mieliśmy mały basen z bąbelkami oraz świetną panoramą miasta tylko dla siebie.







Po zameldowaniu się w nowym miejscu postanowiliśmy wypróbować to, z czego Patong słynie najbardziej czyli plażę. Mimo tego, że marni z nas leżakowcy (podczas wylegiwania się odczuwamy zazwyczaj coś w rodzaju niepokoju, na co lekarstwem jest przemieszczenie się choćby o parę metrów raz na parę minut) a plaża była obłożona ciałami prawie tak gęsto jak okolice Grand Hotelu w Sopocie, bardzo fajnie bawiliśmy się przez następne 3 godziny udając, że przyjechaliśmy się tu opalać (co oczywiście nie jest prawdą). Plaża Patong Beach jest rzeczywiście nie do pobicia. Parę kilometrów pięknego, drobnego piasku, który towarzyszy stopom tak głęboko jak mogą go wyczuć. Dodać jeszcze należy, że Basia tradycyjnie oswoiła miejscowego psa, który po 3 minutach głaskania wyłożył się na jej ręczniku brzuchem do góry a potem przynosił nam butelkę z wodą. Niestety nie zorientowaliśmy się, że chodziło mu o zachętę do zabawy.







W zasadzie tyle z dzisiejszego dnia. Jutro rano zrywamy się o 6.00 aby zdążyć na samolot do Singapuru i tam czekają nas dwa ostatnie dni urlopu przed powrotem do Gdańska.







Pozdrawiamy z latarką w ręku!







Basia i Wojtek


Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement

W nocy centrum rozrywkiW nocy centrum rozrywki
W nocy centrum rozrywki

w dzień zwykła ulica, po której zamiast food marketu, jeżdżą samochody i skutery.


Tot: 0.213s; Tpl: 0.029s; cc: 9; qc: 53; dbt: 0.095s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 2; ; mem: 1.1mb