Advertisement
Published: July 31st 2009
Edit Blog Post
I znow Hiszpania:-) 4 godziny i 2 kierowcow, tyle trzeba by dostac sie z wylotowki z francuskiego Perpignan, do cenrtum Barcelony:-) Po raz wtory Stephanie zostawila mnie przy bramkach na wjazdzie na autostrade. Gdy tylko zatrzasnely sie za nia drzwi auta, ogarnela mnie znienacka dziwna niepewnosc. Nie wiem dokladnie dlaczego, ale poczulam sie jakas mala w obliczu autostrady i smigajacych na niej tirow. Problem polegal na tym, ze musialam przeprawic sie na druga strone autostrady, a obecnosc auta policyjnego w poblizu, nie dodawal mi bynajmniej animuszu. Postanowilam wiec sie zrelaksowac i poczekac dopoki owa niesmialosc nie minie. Jedno bowiem z przykazan autostopowicza, ukute wraz z Marta, mowi, aby nie wychodzic na droge z jakimkolwiek poczuciem niepewnosci, czy braku wiary w potencjalnych kierowcow. Usiadlam sobie zatem wygodnie na poboczu, zjadlam sniadanie, przesluchalam 3 razy 'Mam sile' w wykonaniu Raggamoovy i z calkiem juz nowa energia unioslam kciuk w gore:-) Pierwszy zatrzymal sie Ivan z Bulgarii. Tirowiec. Wiekszosc trasy pokonalam z nim w rytmie bulgarskich hitow, przerywanych komunikatami na CB radio od innych kierowcow. Ivan - wytarty, przepocony niebieski t-shirt polo, opiety na brzuchu spoczywajacym na kolanach, wybrakowane uzebienie, szlug odpalany za szlugiem i lokiec chlodzony przez otwarte okno. Typowy tirowiec z Europy
wschodniej:-) Nastepny dobrodziej - Rafael - coz za odmiana! Tym razem sprzedawca tirow - elegancki stroj, markowe okulary przeciwsloneczne, wlosy na zel i brawurowa jazda wypasiona fura.
I tak niesiona na skrzydlach pomyslnosci i pewnego rodzaju 'przypadkow' dotarlam do Barcelony. Zatrzymalam sie u Joasi, kolezanki, ktora znam ale nie znam:-) Jakies 13scie lat temu bylysmy razem na obozie narciarskim w Tarasowce. Po raz kolejny cud internetu i facebooka zadzialal. Zostalysmy skontaktowane ze soba przez siostre mojej mamy (100krotne dzieki!), z zapewnieniem, ze sie znamy. Coz, ja nic nie pamietalam. Ani imie, ani twarz, nic mi nie mowily. Zero, totalna pustka, dziura w pamieci! Nie pozostalo nic innego jak cioci zaufac i wyruszyc na spotkanie znajomej - nieznajomej😊 Tym bardziej, ze jeszcze w 2005 roku, podczas mojego pierwszego pobytu w Barcelonie, obiecalam sobie, ze pewnego dnia tu wroce. Powodem nie byl bynajmniej zachwyt jej urokiem. Wrecz przeciwnie, postanowilam, ze wroce tu jeszcze, by dac Barcelonie kolejna szanse. Kiedy w 2005 roku wyruszalysmy w pierwsza autostopowa podroz z Marta, naszym punktem startowym byla wlasnie Barcelona. Oj jak mi sie tu wtedy nie podobalo! Przylecialam prosto z Londynu, gdzie zostawilam bande dobrych znajomych i chlopaka oraz przestrzen, w krotej coraz lepiej sie odnajdowalam.
Pamietam, ze juz w pociagu z lotniska wszyscy wydawali mi sie jacys brzydcy i szarzy a miasto brudne, zatloczone, drogie i smierdzace. Uczucie niecheci potegowal upal, ktory powodowal, ze nogi jakby kleily sie do chodnika. Zastanawialam sie wtedy jak to mozliwe - cel tylu wycieczek, miasto kultury i sztuki, wyjatkowa architektura, marzenie wielu ludzi - a mi sie tak bardzo nie podoba! To troche tak jakby ktos stwierdzil, ze wszystko w Krakowie, czy Pradze jest do bani. Szybko doszlam do wniosku, ze to nie z miastem, a ze mna jest cos nie w porzadku. Tesknilam za zostawionym w Londynie chlopakiem oraz znajmomymi i prawdopodobnie obawialamsie troche czekajacych nas autostopowych przygod. Dlatego tez postanowilam, ze wroce tu kiedys, zeby z nowym spojrzeniem moc poznac Barcelone od nowa.
Decyzja byla trafna😊 Tak jak sie spodziewalam, miasto zdecydowanie odzyskalo w moich oczach😊 To jest niesamowite jak nasze nastawienie i samopoczucie warunkuje odbior i ocene otoczenia! Nie odkrywam tu niczego nowego, nie mniej jednak zdumiewajace bylo wedrowac tymi samymi uliczkami, ktore z takim mozolem i niechecia przemierzalam w 2005 roku, z tak odmiennymi, tym razem bardzo pozytywnymi odczuciami!
W natloku atrakcji, niepelne 3 dni w Barcelonie zlecialy bardzo szybko. Czasami wspomagajac sie mapa, a
czasami dajac sie poniesc nogom, udalo mi sie wlasciwie zwiedzic wszystko to co chcialam. Dzieki Asi, poznalam tez nowe miejsca, w ktore za pewne nie dotarlabym sama. Nie obylo sie rowniez bez shopingu ubraniowego, ktorego konskewencje dzwigam teraz na plecach😊
Szczeslwie udalo mi sie zalapac tez na calonocny festiwal na wzgorzu Montjuic. Genialna akcja, niech wszystkie duze miasta europejskie patrza i sie ucza! W ogormnym parku, na wzgorzu z widokiem na cala Barcelone, czekaly na nas liczne atrakcje. Otwarte dla gawiedzi byly wszystkie rozmieszczne tam muza i inne obiekty. W basenie olimpijskim na przyklad, mozna bylo wpierw zobaczyc pokaz plywania synchronicznego, a nastepnie, kto mial ochote, mogl sam rzucic sie w objecia wody, bujajac sie w chill outowych rytmach, zapuszczanych przez obecnego tam DJa. W ogrodzie botanicznym za to, przez rozstawione teleskopy mozna bylo podgladnac odlegle planety i gwiazdy. Na przybylych czekaly takze liczne koncerty, projekcje filmowe, spektakle a nawet pokaz capoeiry i calonocna impreza brazylijska oraz duzo, duzo innych zaskakujacych atrakcji, wlacznie z nocna jazda konna - rowniez darmowa. Przyznam, ze koni bylo mi troche zal, kiedy o 3ciej nad ranem pakowala sie im kolejna grupa ochotnikow na grzbiety. Nie mniej jednak widok stajni i koni w srodku nocy,
w promieniach laserow, byl niezwykly.
Dzis opuszczam juz Barcelone. Za pare godzin mam samolot do Sofii, stolicy Bulgarii. To moj ostatni zaplanowaly punkt podrozy. Potem rzuce sie juz w wir przygod. Nie mam wykupionych zadnych kolejnych biletow, ani zadnych konkretnych planow. Moze Grecja, moze Macedonia i reszta Balkanow? O Bulgarii nie wiem NIC! Nie mam pojecia gdzie sie udac, co zwiedzic, jacy sa tam ludzie, jak sie nazywaja glowne miasta. Nie wiem nawet jak sie nazywa ich waluta! Szczesliwie jednak dowiedzialam sie jakis czas temu, ze posluguja sie cyrylica, mam wiec za soba 3 lekcje rosyjskiego i kartke z alfabetem bulgarskim. W smaolocie moze bedzie czas na przyswojenie paru liter😊 Do ostatniej chwili nie wiedzialam nawet, czy bede miala w Sofii gdzie sie zatrzymac. Szczesliwie okazalo sie, ze moj kolega, poznany w Norwegii Bulgar, jest w Sofii i odbierze mnie z lotniska😊 Potem nie wiem. Moze ruszymy gdzies razem, albo zostane wykierowana w ciekawe miejsca, w ktore postopuje juz sama. Bardzo jestem ciekawa, co sie ukaze moim oczom za pare godzin. Witaj kolejna przygodo😊))))
Advertisement
Tot: 0.078s; Tpl: 0.012s; cc: 12; qc: 30; dbt: 0.0549s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb
Pola
non-member comment
pobyty w SMAOLOCIE sluza rozwojowi. Tez miewam problemy z odorznieniem, czy to okolica sie zmienila, czy ja.. Ruszam w autostop z nowa/dawna kolezanka w pon lub wtorek. W planie biennale w wenecji a potem paryz i mistyczne spotkanie w srode .