Pożegnanie z tropikalną północą


Advertisement
Australia's flag
Oceania » Australia » New South Wales » Sydney » Surrey Hills
September 18th 2010
Published: September 24th 2010
Edit Blog Post

Z pływania oczywiście znów nici, bo nie chciało nam się wstać odpowiednio wcześnie. Od rana mieliśmy nieco smętny nastrój, bo były to nasze ostatnie godziny na tropikalnej północy Queenslandu - mamy stąd same piękne wspomnienia, a kto wie, kiedy tu wrócimy… 😞 Po wymeldowaniu z hotelu mieliśmy jeszcze trzy godziny, które wykorzystaliśmy w dość przewidywalny sposób: na wizytę w zoo. Choć widzieliśmy większość tych zwierzaków w Brisbane lub później, oglądanie ich oraz słuchanie naprawdę świetnych prezentacji sprawiło nam znów wielką radość. Dowiedzieliśmy się sporo nowych rzeczy - na przykład tego, że wombat, który jest blisko spokrewniony z koalą, w przeciwieństwie do tego ostatniego jest bardzo inteligentny i bywa agresywny, a przy tym potrafi przebiegać krótkie odcinki z prędkością 40 km/h. Z „nowych” zwierząt widzieliśmy dziś rudą pandę (słodziak!), lemury (podobno twórcy filmu „Madagaskar” porządnie się przygotowali - dość wiernie odtworzyli zachowania tych zwierząt) i małe małpeczki z Kolumbii, których nazwy od kilku godzin nie możemy sobie przypomnieć. 😊

Po południu oddaliśmy Hertzowi nasz samochodzik, który świetnie się spisał, pokonując bez awarii i spotkania z kangurem 3258 km, i wsiedliśmy do samolotu do Sydney, gdzie spędzimy trzy dni i cztery noce. Jesteśmy chyba w znaczącej mniejszości podróżujących, którzy spędzili w Australii kilkanaście dni, zanim zobaczyli na żywo gmach Opery. Być może dlatego jakoś nas ta Opera nie ekscytuje - już tęsknimy za Queenslandem. Nasza tęsknota pogłębiła się, kiedy dotarliśmy do Sydney i stwierdziliśmy totalny brak informacji dla przyjeżdżających: jedyne otwarte o tej porze punkty informacji turystycznej znajdowały się w terminalu lotów międzynarodowych, do którego można było dojechać w jedyne dwie minuty za jedyne 5 AUD. Pierwszy raz w życiu mieliśmy do czynienia z płatnymi połączeniami między dwoma terminalami jednego lotniska. Zbojkotowaliśmy więc tę oburzającą opcję i do centrum dostaliśmy się pociągiem. Sydney na razie nie zrobiło na nas zbyt dobrego wrażenia.



Additional photos below
Photos: 10, Displayed: 10


Advertisement

Wbrew podpisowi jest to kukaburaWbrew podpisowi jest to kukabura
Wbrew podpisowi jest to kukabura

To te ptaki budziły nas rano w Sanctuary swoim śmiechem. Kukabury żywią się między innymi małymi wężami.
Najbardziej jadowity wąż świata - Western taipanNajbardziej jadowity wąż świata - Western taipan
Najbardziej jadowity wąż świata - Western taipan

Na szczęście jest tak nieśmiały, że nigdy nie zanotowano przypadku śmiertelnego ukąszenia.
Panda je obiadekPanda je obiadek
Panda je obiadek

Ma podobną minę jak nasz rodzinny labrador w chwili, kiedy je coś soczystego lub kwaśnego. :)


24th September 2010

kiedy tam wrocicie?
no mysle, ze wtedy kiedy przyjedziecie nas odwiedzic bo my sie tam przeprowadzamy kiedys za 2-3 lata. kiedy? no wtedy jak wszystkie nasze dzieci beda rozumialy: nie dotykaj tego weza :)
27th September 2010

:))) Oraz: "Zostaw pająka w spokoju!" A ile tych dzieci zamierzacie mieć?

Tot: 0.084s; Tpl: 0.01s; cc: 11; qc: 60; dbt: 0.0514s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb