Słowenia - nie mylić ze Słowacją


Advertisement
Slovenia's flag
Europe » Slovenia
May 20th 2016
Published: November 1st 2016
Edit Blog Post

Oznaczam tylko kraj i nie zaznaczam konkretnego miejsca, w którym byliśmy, bo mam wrażenie, że objechaliśmy cały kraj. To oczywiście tylko wrażenie, ale Słowenia jest 20 razy mniejsza od Polski, więc byłoby to naprawdę możliwe. Zwłaszcza, że sieć autostrad / dróg ekspresowych (nie odróżniam) jest imponująca i choć możemy teraz w Polsce poszczycić się wyższym standardem (bo wystartowaliśmy z autostradowym projektem później), to Słoweńcom (ze względu na powierzchnię kraju i dłużej dostępne fundusze unijne) możemy zazdrościć od dawna wygodnej jazdy i świetnych połączeń z sąsiadami.

Tym sposobem w drodze do Piranu wpadliśmy do Triestu we Włoszech na kawę do kawiarni numer 1 https://www.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g187813-d1104217-Reviews-Caffe_San_Marco-Trieste_Province_of_Trieste_Friuli_Venezia_Giulia.html Niesamowite wrażenie robi też Piazza della Unita dItalia (w jednym z budynków jest Ratusz, w innych pałace) z widokiem na nabrzeże. Choć dla mnie perełką jest zamek Miramare. Trzeba się natrudzić, żeby tam się dostać - pewnie tak jak zawsze, gdy prowadzi się wypożyczony samochód we włoskim mieście - ale warto, bardzo warto. Zamek zbudował Maksymilian I (brat Franciszka Józefa; późniejszy Cesarz Meksyku). Niestety ze względu na perturbacje w nowej ojczyźnie zakończone jego egzekucją przez rozstrzelanie nie mieszkał długo w Miramare.

Wracając do Słowenii, to zaczęliśmy pobyt od Jeziora Bled. Bled rozczarował mnie kulinarnie. Pewnie dlatego, że nie jest jeszcze miejscem nastawionym na turystów (to też jest jego urok), bo naprawdę trudno było znaleźć w ogóle jakąkolwiek restaurację. Teren wokół jeziora dzieli się na ten lepszy i gorszy. Z trzech stron hotele i pensjonaty, a z czwartej bardzo prywatne wille z dostępem bezpośrednio do jeziora.

Do Ljubljany zajrzałam na dzień przed odlotem. Deprecjonowałam wcześniej stolicę, bo co może być ciekawego w mieście, które ma 250 tys mieszkańców? Błędne założenie! Cudowne miasto, życie toczy się nad uregulowaną rzeką - były tam tłumy; do tego bardzo uporządkowane i czyste - z tytułem European Green City 2016 http://www.greenljubljana.com/. Wciągnęłam Lublanę w pigułce podczas sightseeing tour, ale zdecydowanie chcę jej więcej. Na marginesie - na tej krótkiej wycieczce, w niedzielne południe, było nas 60 osób.

Hitem jest dla mnie Piran. Miasto bez samochodów! System jest zorganizowany tak, że na wjeździe do miasta są bramki, przez które przejeżdżają auta tylko na 15 minut. Jeśli w tym czasie nie wyjadą muszą płacić odpowiednio dużo. W zamian za to tuż za bramkami rozpoczynają się miejskie parkingi do których jeździ bezpłatny autobusik. Dodam tylko, że te 15 minut dla auta to żadna tragedia - wystarcza na zawiezienie i wypakowanie walizek. Plaży tam nie ma, ale jest bezpośredni dostęp do morza przez betonowe nabrzeże i przepiękną marinę. Wzdłuż nabrzeża jest kilka hoteli z tarasami, a pod parasolami kawiarnie, w których można przesiedzieć cały dzień. Niestety pewnie nie z dziećmi - myślę, że umarłyby z nudów. Miasto pnie się do góry. Żeby dostać się na drugą stronę, trzeba nie tylko iść ostro do góry, ale też przedrzeć się przez gąszcz wąskich uliczek. Widoki są obłędne. Pomijając wszystko powyższe, to Piran mogłabym odwiedzać chociażby dla jednej przyjemności - rybnej restauracji Pri Mari... Tutaj menu: http://www.primari-piran.com/en/ Na główne danie jadłam codziennie stek z tuńczyka z zielonym pieprzem i rozmarynem smażonym na maśle. Wcale mi się nie znudził!

Advertisement



Tot: 0.054s; Tpl: 0.008s; cc: 6; qc: 44; dbt: 0.033s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb