HISZPANIA: Stop. Przygod poczatek! Costa - Brava.


Advertisement
Spain's flag
Europe » Spain » Catalonia » Girona » Empuriabrava
June 10th 2009
Published: June 15th 2009
Edit Blog Post

Hejka kochani!
Przesylam sloneczne promienie z Hiszpanii:-) Powoli dochodzi do mnie, ze to
juz nie norweskie sniegi a sloneczna plaza:-) Dojechalam bez problemow.
Pierwsze koty za ploty. Lek przed samotnym stopem rozwiany. To jest jednak
niesamowite uczucie kiedy juz wiem, ze moge podrozowac stopem sama! Taka wolnosc! Znow
czuje ze swiat nalezy do mnie i patrze smialo na mape wytyczajac kolejne
cele. Naprawde rozpiera mnie radosc i poczucie wolnosci. W niedziele ruszylam
samolotem z Wroclawia do Girony pod Barcelona. Pierwsza rozkminka czy wziac
autobus do kolejnego miasteczka czy stopowac. Troche zla na siebie kupilam bilet
do centrum Girony i zeby nie bylo juz tak calkiem do bani zjadlam sobie
resztke kaszy jaglanej z pojemnika. Kiedy wyladowalam na miejscu, poczulam jakos
mega pozytywna aure. Zapielam mocniej pas biodrowy i ruszylam na wylotowke. Do
punktu docelowego, czyli Empuriabrava, mialam ok godziny drogi. Powoli zaczelo zmierzchac, slonce
nisko na niebie ale dobre duchy jakos tuz nade mna. Wyczuwalne, namacalne.
Pierwsze auto - mlody zipek, ktory od razu zaczal sie wypytywac czy mam chlopaka i
czy jest szansa zebysmy sie jeszcze spotkali a jak powiedzialam, ze mam to
stwierdzil, ze to nic nie szkodzi, bo mozemy to tak zorganizowac, zeby sie nie
zorientowal. Siedzialam tam tylko i zalowalam, ze hiszpanski odblokowal mi sie na
tyle,ze moglam zrozumiec te jego brednie. Wysiadlam jak tylko to bylo
mozliwe a zipek choc niegrozny, to glupi, trabil jeszcze dlugo za mna, kiedy
pielam sie na wjazd na autostrade. Godzina 21.20. Robi sie ciemno no i mysle
sobie, ze jak za 10 min nic sie nie trafi to rozbijam namiot. Zawsze wydawalo mi
sie, ze to bedzie najgorsza czesc podrozowania bez Marty, a tu jakos taki
niesamowity spokoj....Swierszcze cykaja, ptaki spiewaja. Cieplo i rozowo w okolo. I
jest! Muzyk, ktory codzien praktyuje vipassane, cwiczy tai chi i je
makrobiotycznie. Trudno o lepszego stopa! Pogadalismy na wspolne tematy i kiedy juz
mial mnie wysadzic w szczerym polu, skad wprawdzie mialam
juz tylko 9 km do celu, ale noc zapadla calkowita, stwierdzil, ze nie moze
mnie tak zostawic i nie minelo czasu wiele a wyladowalam u celu z plytka nowo
poznanego muzyka w reku i duuuzym usmiechem na twarzy.UDALO SIE:-))) Pierwszy w
zyciu samotny stop i poszlo:-) Poszlo, choc jak zawsze troche na wariata. Prawie do samego konca ne bardzo wiedzialam gdzie dokladnie wyladuje. Wiedzialam ze jade gdzies na Costa Brava, gdzie moj
kolega z capoeiry pracuje jako ratownik. Dzien przed wylotem dostalam nazwe
miejscowosci i adres. Kierujac sie tam, nie mialam pojecia co zastane. Okazalo sie, ze
Krzysiek mieszka na 17 pietrze w wypasionym apartamentowcu, na samiusienkiej
plazy. Kiedy wkroczylam do mieszkania, tak jakby dla podkreslenia tego ze anioly
czuwaja, i zeby dac mi dobry znak na dalsza droge, moim oczom, przez
otwarte drzwi tarasu, ukazal sie ksiezyc w pelni, zawieszony nad tafla morza. Cos
przepieknego! Zupelnie zaparlo mi dech w piersi z wrazenia i radosci. Nigdy nie widzialam ksiezyca z takej perspektywy! Posiedzielismy z Krzychem i jego dziewczyna Natalia na tarasie i tak zlecial pierwszy dzien podrozy.
Patrzylam na to morze rozswietlone luna ksiezyca, kojona odglosem fal i nie moglam
uwierzyc ze jeszcze rano zegnalam sie we Wroclawiu z Marta, a w poludnie z
Krzychem i reszta wroclawskich znajomych. Wczoraj i dzis dni uplynely leniwie na plazy,
urozmaicone polowaniami na morwy, morele, mirabelki i inne nieznane mi, ale pyszne owoce. Caluje Was
wszytskich i dziekuje za wsparcie i pozytywna energie na droge:-)Buziaki!
Wasza A



Additional photos below
Photos: 19, Displayed: 19


Advertisement



11th July 2009

pamietam, ze casanova zamkniety w ciupie jako atramentu uzywal soku z morwy.

Tot: 0.114s; Tpl: 0.011s; cc: 16; qc: 52; dbt: 0.0658s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb