Advertisement
Published: November 12th 2015
Edit Blog Post
Juz dawno nie byłam tak wyspana - jetlag sprzyja siescie, a równik wstawaniu i chodzeniu spać z kurami. Kury są tu zreszta bardzo popularne - otwierają i zamykają każde menu. Prośba o empanadas - ichniejsze pierogi wielkości cepelinow - z samym serem nie spotyka żadnego zrozumienia u ekspedientki - mieso to podstawa tutejszych posiłków. Trochę ubolewam nad brakiem opcji vege, a trochę się dostosowuje - czasem zreszta z zaskoczenia. Zjedliśmy obiad w obdrapanym, lokalnym barze i myśląc, ze to smażone kalmary jedliśmy smażone kawałki wieprza - chicarron. Nie zmienia to faktu, ze to były delicje!
Lima pełna jest rozklekotanych aut kopcących jak śląskie elektrownie w latach świetności. Nie ma to nic wspólnego z VW, bo wszystko co ma cztery kolka przypłynęło z Japonii/Korei - kto nie widział jeszcze toyoty yaris w wersji sedan z sześcioma pasażerami w środku juz wie, gdzie szukać.
W naszej enklawie - Miraflores - która nazwaliśmy czule Sopotem wszystko jest lepiej i bardziej. Sa deptaki, ścieżki rowerowe, piękne hotele, wille - każda otoczona wysokim płotem zakończonym drutem kolczastym, amerykańskie knajpy i bary - zreszta serwują świetne drinki na czele z Pisco Sour o smaku marakui, który trzeba tu spróbować. Jest tez cisza. Ale to tylko
wycinek metropolii - reszta to klaksony, gwar, tłok, slumsy, a jeśli nie slumsy i jeśli nawet z wierzchu wyglada jak porządna kamienica na Hożej, to ze środka obowiązkowo wylewa się morze tandety - ubrania w cekiny, panterke, wszelkie pamiątki, maszyny do szycia, drukarki, w kwiaciarniach misie nie z pluszu tylko z róż, itp. Itd. Przestała mnie juz dziwić ulica ze sklepikami tylko z artykułami chemicznymi, szczotkami i mopami. Od wielkich miast innych kontynentów Limę na pierwszy rzut oka różni brak tuk-tukow i street foodu - wielka szkoda, zwłaszcza tego drugiego 😊
Advertisement
Tot: 0.065s; Tpl: 0.009s; cc: 7; qc: 44; dbt: 0.0412s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb
Kama
non-member comment
Miraflores - nadyma mi sie na myśl Pamiętnik Niegrzecznej Dziewczynki. :)