Kupa piachu i las deszczowy


Advertisement
Australia's flag
Oceania » Australia » Queensland » Fraser Island
September 4th 2010
Published: September 5th 2010
Edit Blog Post

This content requires Flash
To view this content, JavaScript must be enabled, and you need the latest version of the Adobe Flash Player.
Download the free Flash Player now!
 Video Playlist:

1: Plaża w charakterze autostrady 39 secs
2: Jazda wertepami 27 secs
3: Wrzask papug i nasz domek 21 secs
Misiek na Seventy Five Miles Beach :)Misiek na Seventy Five Miles Beach :)Misiek na Seventy Five Miles Beach :)

Udało nam się uchwycić rzadki moment, w którym plaża nie wygląda jak autostrada.
Znów uwaga techniczna: działają już wszystkie filmiki!

Dziś wybraliśmy się na całodniową wycieczkę na Fraser Island, która pod wieloma względami jest cudem natury i jako taki jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Fraser Island jest największą na świecie piaszczystą wyspą i chyba jedyną, na której rośnie las deszczowy. Co więcej, znajduje się na niej ponad sto słodkowodnych jezior i całe mnóstwo gatunków zwierząt i roślin, w tym kilka tysięcy najczystszych genetycznie - bo niezmieszanych z psem domowym - dzikich dingo.

Wyspa faktycznie jest jedyna w swoim rodzaju. Wrażenie robi choćby to, że wzdłuż jej zachodniego brzegu ciągnie się plaża o długości 125 km (Seventy Five Miles Beach), która służy jako główny trakt komunikacyjny, a w weekendy bywa zatłoczona jak autostrada. Na wyspę wjazd mają tylko pojazdy z napędem na cztery koła posiadające odpowiednie pozwolenie; obowiązują też ścisłe reguły dotyczące bezpieczeństwa - bez nich łatwo można zakopać się na amen w piachu. Nasz kierowca i przewodnik, Cameron, do perfekcji opanował sztukę jazdy po piasku, co widać na filmikach (choć mówił, że bardzo podziwia ludzi, którzy umieją jeździć po śniegu!). Po całym dniu podskoków na wertepach nasze narządy z całą pewnością nie znajdują się tam, gdzie były rano.

Plaża jest jednak tylko opakowaniem - prawdziwe skarby znajdują się poza nią i najlepiej je oglądać podczas parodniowego pobytu, spacerując z przewodnikiem-strażnikiem przyrody po lesie i kąpiąc się w krystalicznie czystych jeziorach. „Krystalicznie czysty” to sformułowanie często używane, ale od tej pory będzie kojarzyć nam się z jeziorem Birrabeen i ze źródełkiem o nazwie Eli. Pływanie w jeziorze było absolutny hitem dnia i bardzo niechętnie daliśmy się zagonić z powrotem do autobusu. Szkoda też, że nie spędzilibyśmy więcej czasu w lesie, bo był naprawdę niezwykły. Wyspę opuściliśmy z uczuciem niedosytu i to jest chyba uczucie, które nam będzie stale towarzyszyć. W Queenslandzie jest tyle miejsc do odwiedzenia, że spokojnie mogliśmy po nim podróżować pół roku, a mamy tylko ponad trzy tygodnie!

I jeszcze scenka wieczorna: o zachodzie słońca siedzimy na naszej werandzie, popijamy piwko i gapimy się na palmę oświetloną na czerwono przez zachodzące słońce. Na palmie siedzi całe mnóstwo papug, drąc się wniebogłosy. W momencie, kiedy słońce chowa się za horyzont, ogłuszający jazgot papug nagle się kończy; następuje parę sekund ciszy, po czym jak na komendę włączają się cykady. 😊 Chwilę później na drzewku dwa metry od nas ląduje nietoperz. Mija kolejne kilka minut; siedzę zwrócona twarzą do Miśka, a tyłem do balustrady werandy. Nagle Misiek robi wielkie oczy i mówi: „Nie chcesz wiedzieć, co właśnie zlazło po balustradzie”. Ma rację, nie chcę wiedzieć. Najwyraźniej jednak myśl o tym czymś nie daje mi spokoju, bo jakieś pół godziny później widzę na ścianie domu potwora - nie wiem, czy to jaszczurka, czy duży ważkopodobny owad. Pędzę do środka po aparat fotograficzny i robię mu zdjęcie na dużym zoomie. Misiek pęka ze śmiechu: sfotografowałam haczyk do mocowania okiennic…


Additional photos below
Photos: 18, Displayed: 18


Advertisement

The PinnaclesThe Pinnacles
The Pinnacles

Podobno piasek przybiera tu 70 różnych odcieni. My widzimy trzy kolory: biały, beżowy i żółty (ewentualnie czwarty - piaskowy, ale to chyba nie kolor?).
Eli CreekEli Creek
Eli Creek

To źródełko pompuje bez przerwy taką ilość wody, że w ciągu 35 minut mogłoby napełnić basen olimpijski.
Wanggoolba CreekWanggoolba Creek
Wanggoolba Creek

Woda w tym źródełku jest tak przezroczysta, że niemal jej nie widać.
A to nasz domek w Rainbow BeachA to nasz domek w Rainbow Beach
A to nasz domek w Rainbow Beach

Dom, w którym mieszkamy, to typowy "queenslander", zbudowany na palach dla poprawy cyrkulacji powietrza


Tot: 0.08s; Tpl: 0.012s; cc: 10; qc: 25; dbt: 0.0225s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb