sam srodek


Advertisement
Published: May 30th 2008
Edit Blog Post

No to jestesmy w samym srodku Austarali! Ciekawie jest bo troche wiecej dowiadujemy sie o aborygenskiej kulturze, szkoda tylko ze juz dzisiaj wyjezdzamy. Za niecla godzine jedziemy na lotnisko i lecimy do Cairns. Pogoda nam sie w koncu poprawila i tu juz mamy solidne upaly. A w ostanie 3 dni wybralismy sie na wycieczke, bo jak sie okazalo to byl najlepszy i najtanszy sposob zobaczenie Uluru, czyli tego dupnego kamienia. odleglosci w centralnej Austarli od jednego do drugiego miasta czy tez domow jest dosc spora, drogi glownie proste, no i takie to troche pustakowie. Widzialam pare kangurow, dzikie konie i wielblady. szczegolnie te wielblady mnie zaskoczyly, bo nie wiedzialm ze tutaj sa. jak sie okazalo wielblady oczywiscie tutaj sprowadzono i dopoki nie wybudowano drog czy tez kolei, byly jedynym srodkiem transportu. W latach 50 rzad australijski kazal pozabijac wielblody afganskim przewodnikom( bo wlasnie oni sie nimi zajmowali), ale oni zamiast je zabijac wypuscili je na wolnosc. jak sie dowiedzialm wielblady mnoza sie jak kroliki, takze teraz Austarlia ma najwieksza liczebnosc ich na swiecie! Poza Uluru, bylismy tez w King's Canyon i w innej formacji duzych kamieni, zwanej Kata Tiuta. W latach 80 rzad ausralijski oddal czesc ziemi ich rodowitym wlascicielom, czyli Aborygenom, zostala tez zmieniona czesc nazw na te uzywane przez nich, czyli zamiast Ayres Rock jest Uluru. Dobra to na tyle musze uciekac, samolot nie bedzie czekal. Buziaki dla wszystkich! Agata i Rob


Advertisement



Tot: 0.04s; Tpl: 0.008s; cc: 9; qc: 19; dbt: 0.0245s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1001.2kb