Advertisement
Published: July 26th 2011
Edit Blog Post
Stwierdzilismy dzis z Jadzia ze jestsmy tutaj szosty dzien dopiero, a wydaje sie nam tak jak bysmy byli tutaj conajmniej miesiac. Dzieki wszystkim tutaj udalo nam sie tak wiele nowych miejsc zobaczyc, poznac nowych ludzi oraz zblizyc sie do rodziny.
Dzisiejszy dzien spedzilismy w parku rozrywki. Od samego rana do poznego wieczora. Zabrala nas ze soba Kelly, a przylaczyla sie do nas jej znajoma. Park '6 flags' znajduje sie na pograniczu stanu Illinois a Wisconsin. Wyjechalismy z samego rana majac w bagazniku przygotowane jedzenie na lunch weseli i moze troche zestresowani tym co nas tam moze spotkac. Wiele osob dzien wczesniej nam opowiadalo na grillu wczoraj o tym jakie sa wysokie rollercoastery, jaka predkosc osiagaja itd. Ja bylem juz w takim parkach pare razy, ale majac na uwadze ze Amerykanie lubia duze rzeczy, dlatego nie siedzialem az tak spokojnie w samochodzie
Przywital nas bardzo dlugi korek do samego wjazdu na parku. Posuwalismy sie powoli do przodu i po godzinie udalo nam sie przejechac bramki oraz zakupic bilety. W srodku przemykaly w rozne strony osoby, rodziny znajomi a takze co mnie bardzo pozytywnie zaskoczylo ludzie niepelnosprawni na wozkach inwalidzkich. Jak potem sie okazalo mogli rowniez korzystac z atrakcji ktore byly specjalnie
dla nich przygotowane!!!
Kelly nie chciala zebysmy od razu szli na najwieksze zjezdzalnie/rollercoastery wiec wybraly dla nas na poczatek srednio wysoki rollercoaster. Niestety kolejka byla za dluga wiec zdecydowalismy sie ze pojdziemy na jeden z wyzszych i nowszych. Z dolu wygladal bardzo groznie i wysoko a ludzie zjezdzajacy przed nami krzyczeli tak glosno ze az momentami robilo sie lekko pod nogami 😊 ale poszlismy. Elektryczne zapiecia, ktore podtrzymuja calkowicie w pozycji siedzacej opadly na nas i zatrzasnely sie. Teraz choc by sie chcialo zrezygnowac, nie dalo sie powiedziec nie. Jesli wsiadlo sie juz na fotel, zapialo pasy to niezaleznie jak zakrecona bedzie trasa i jak bardzo sie boisz, musiales jechac. I tak to stwierdzenie stalo sie mottem przewodnim 😊 Jesli cos wygladalo zbyt groznie z ziemi lepiej bylo nie patrzec a tylko wejsc do kolejki i dac sobie zapiac pasy. Potem pozostawalo tylko cieszyc sie z kazdego przejazdu hehe.
Z naszym nowym mottem przejechalismy najtrudniejsze i najbardziej zwaryjowane trasy, na ktorych predkosc byla tak wysoka, ze trudno momentami bylo nawet krzyczec z wrazenia. Ja na co poniektorych zamiast krzyczec z przeciazenia to sie smialem... dziwna reakcja ale bardzo pomocna 😊 Jezdzilismy na rollercoasterach o imieniach Batman (gdzie w pozycji
My mouth wide open
after going on so many rollercoaster I couldn't close it :P siedzacej nie mialo sie zadnego podestu pod nogami), Superman!!! (gdzie jedzie sie w pozycji horyzontalnej tak jak latal superman - niesamowite wrazenia, poniewaz jedzie sie glowa ciagle do przodu i nie widzi sie zbytnio niczego przed soba) - stare drewniane rollercoastery na ktorych balo sie iz moze nie dojechac do konca poniewaz tak bardzi sie teleboce w rozne strony :P
Jadzia najbardziej polubila wszystkie zjazdy ktorym towarzyszyla woda 😊 dlatego co jakis czas wszyscy wychodzilismy z takowych zjazdow przynajmniej na wpol mokrzy 😊
Popoludniu dolaczyl jeszcze do nas znajomy Kelly i tak do poznych godzin wieczornych korzystalismy z polaczenia swiata rozrywki ze swiatem nauki i technologii. Wrazen naszych trudno jest nam opisac, zamieszczam za to pare filmikow aby unaocznic stopien zaawansawania techniki oraz chec dodania adrenaliny do codziennego zycia wielu ludzi 😊)
Advertisement
Tot: 0.102s; Tpl: 0.02s; cc: 10; qc: 28; dbt: 0.0367s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1mb