hummus_life5.


Advertisement
Syria's flag
Middle East » Syria » North » Aleppo
May 31st 2010
Published: June 1st 2010
Edit Blog Post

Wczorajszy dzien nalezal do bardziej wyczerpujacych, gdy chodzilismy w upale wsrod stert kamieni - wielkich wykopalisk wszelkich mozliwych religii i kultur.

Rano wyruszylismy z Hama, ktore poza noriami slynie ze swoich slodyczy, zaopatrzeni w pudeleczko malych miodowo-orzechowych ciasteczek. Specjalnoscia miasta jest Halawat al-jibn, czyli de facto ser nadziewany serem, ale poza tym sa te klasyczne bliskowschodnie ogromne okragle patery oplywajace kruchym ciastem filo moczonym w miodzie i z orzechami. Udalo mi sie zidentyfikowac kilka z nich. Pistacje otoczone szalem ze skrawkow ciasta to Gniazda Slowika; ciastko zwane przez nas ‘kielbaska’ ze wzgledu na swoj walcowaty ksztalt, to Mambroomeh. Pistacje w kanapce, to Ballorieh. Znalazlam rowniez w Internecie cukiernie z Damaszku, ktora wysyla slodycze - 60 USD za kilogram. Warto.

http://www.semiramispastries.com/products.html

Tak wyposazeni, pojechalismy zwiedzac Apamee, ktora miala okazac sie mniejsza wersja Palmiry, ale moim zdaniem okazala sie tez jej lepsza wersja. Jest wybudowana z szarego granitu i stoi posrod traw i kwiatow, przez co wyglada troche jak ruiny na Sycylii, a na pewno lepiej niz Palmira, gdzie wszystko zlewa sie w wielki tuman kurzu i piachu. Miasto zalozono w 3 w.p.n.e., a opuszczone zostalo w XIII wieku. Apemee (po arabsku Afamia) zalozyl general Aleksandra Wielkiego. Potege miasta stanowily jego konie i slonie: podobno hodowano tam 30 tysiecy klaczy, 3000 ogierow i 500 sloni wojennych. Do tego pol miliona ludzi. A odwiedzil miasto, miedzy innymi, Marek Aureliusz w towarzystwie Kleopatry, wracajac z kampanii nad Eufratem przeciwko Ormianom. Potem miastem zbrojnie interesowali sie Persowie, nastepnie Krzyzowcy, az w koncu miasto zrownalo z ziemia trzesienie ziemi. Dzis jednak z ruin wylania sie owczesna Marszalkowska, z dwoch stron obramowana zdobnymi kolumnami, z kamiennym brukiem, w ktorym wciaz widoczne sa zlobienia spowodowane kolami powozow. Podobnie jak w Palmirze, wszystko to powoduje, ze greckie zabytki wydaja sie mikre.

Kolejnym punktem wyprawy byly inne sterty kamieni - tzw. Dead Cities - kamienne miasta opuszczone przed wiekami, ktore jednak i dzis wygladaja imponujaco - zwlaszcza uwzglednieniajac czas, jaki uplynal od ich swietnosci. Zlokalizowane na wapiennym plaskowyzu, budowane z rownych kamiennych blokow, wydobywanych i transportowanych nadludzkim wysilkiem, prezentuja kilkupietrowe wieze i luki. Przypominaja miasteczka budowane przez dzieci z drewnianych klockow albo gre Jenga, gdzie usuniecie jednego elementu moze spowodowac rozpadniecie sie calosci. I co najwazniejsze, konstrukcje tworzono bez uzycia zadnej zaprawy - luki z kamiennych blokow trzymaja sie, bo ich elementy funkcjonuja na zasadzie klinow. Najciekawsze jest to, ze te Dead Cities byly w sumie wsiami, otaczajacymi miasto Antiochia. Bardzo rzadko widuje sie tak stare zabudowania ‘cywilne’ - zwykle pozostaja tylko swiatynie. A dzis te Dead Cities zyskuja na nowo zycie, chociaz widac, ze tu cywilizacja nie poszla na przod. Kilka wsi obroslo wspolczesnymi domami, o ktorych jednak ciezko powiedziec, ze sa nowoczesne. Kamienne klocki, sznur z bielizna za ogrodzeniem, kurz w obejsciu. Inne zostaly zaanektowane bez wiekszych zmian. W ruinach starozytnej bazyliki urzadzono kurnik, wytyczajac kurczakom wybieg kilkoma kolumnami. Teren dokola stanowi wielka ubikacje koz i koni hodowanych przez mieszkancow ruin. Oni sami mieszkaja w dziuplach z paru prowizorycznych kamieni, pasze dla bydla trzymajac w swiatyniach. Miasta opuszczono okolo V w.n.e., prawdopodobnie w wyniku wyjalowienia ziemi. I dzis wygladaja tak, jakby wokol uprawiano tylko kamienie.

Na wieczor dojechalismy do Aleppo. Tam siedzac na tarasie hotelu, z widokiem na Cytadele z XIII wieku, muezzinem spiewajacym do ucha z pobliskiego meczetu podswietlonego na zielono i goracem piekielnym, w koncu poczulam sie, ze jestem juz na pewno na Bliskim Wschodzie.

I moze jeszcze na koniec dwa slowa o naszym hotelu - tak bylo w Iranie, i tak jest i tu - na hotele przerabiane sa stare domy i zajazdy dla kupcow. Z zewnatrz nic nie wskazuje na bogactwo, jakie jest wewnatrz. A tam kilka pokoi wokol patio, na srodku ktorego furczy fontanna. Patio przykrywane jest plociennym dachem, zaciaganym w zaleznosci od potrzeby - raczej w obronie przed sloncem niz przed deszczem. Do tego taras z widokiem na minarety.




Additional photos below
Photos: 10, Displayed: 10


Advertisement



1st June 2010
Dead Cities - rezydencja ma 1500 lat.

W Mostostalu niech sie ucza:)

Tot: 0.097s; Tpl: 0.013s; cc: 9; qc: 34; dbt: 0.0664s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb