Canary_maternity_22.1


Advertisement
Spain's flag
Europe » Spain » Canary Islands » Tenerife
August 11th 2015
Published: August 12th 2015
Edit Blog Post

Q wyjechał w poniedzialek rano i jestesmy smutni. Raczymy się dla poprawy nastroju lokalnym winem. Wczoraj kupiliśmy flaszki z El Hierro, Lanzarote i Teneryfy. Jestem wielką fanką lokalnego białego wina w odmianie ‘afrutado’, które tu sprzedawane jest w niebieskich butelkach. Afrutado nie jest słodkie, ale jest owocowe i mocno pachnie. Po dniu biegania za dzidziusiami wchodzi jak soczek. Podobno robia tez jakieś bąbelki, ale musze je jeszcze odkryc.



Od poniedzialku wisi tez nad nami duszna wilgotna czapa. Wczoraj, co zdarzyło mi się na Teneryfie po raz pierwszy, przez cały prawie dzień padalo. Rano deszcz byl odświeżający i stanowił miłą odmianę od upału, ale jak przestawało padac, wilgotnosc wynosila 99,9%, slonce przebijalo sie zza chmur i bylo nieznosnie. Pełen tropik. Po poludniu wybalismy sie na plaze z wizja chlapania i moczenia noó, ale ledwo wygruzilismy sie z samochodu i zobaczyliśmy piasek, znow zaczęło lać. Skonczylo sie na kawiarni i samochodzikach “na niby” w tym centrum handlowym, co wiosną napadły na nie Rozowe Pantery.

We wtorek czapa upału wisiała dalej, ale rozeszly sie troche chmury ,choc Gomery nadal nie widac. Dzieciom podczas drzemki zbierał się pot nad górną wargą. Powietrze stało. Zlitował się pan z kawiarni i powiedział, żebym postawiła wózek w przeciągu na zapleczu. Ja raczyłam sie kawą i colą, aby w ogóle przeżyć.

Po południu wybraliśmy się na plażę, żeby zażyć morskiej bryzy. Taka plaza to cala wyprawa, wiec za każdym razem obiecuję sobie, że więcej się nie dam namówić. MałaEm cieszy się bardzo, każe robić szalonego konika, wbiegać do wody i chlapać. L w sumie podobnie, tylko efekt jest inny. Wczoraj wyglądał jak schabowy w panierce gotowy do rzucenia na patelnię - w piachu od stóp do głów. I co go wzięłam pod prysznic, zaraz to samo, a nawet gorzej, bo wiadomo - mokrego piach się lepiej trzyma. Co więc przyszłam z prysznica i na chwile posadziłam L, żeby się pobawił, on bam! lądował w piachu, a małaEm właśnie chciała, żeby jej nabrać z morza wody, albo jej się upiaszczyły ręce, czego nie lubi, albo majtki mokre (nie lubi), albo dać brzoskwinkę. Gdzie czasy, gdy plaża oznaczała odpoczynek, a nie ciężką pracę?! Ale przyjemne jest to, że na plażę można iść na 17.30/18.00 - jest komfortowo ciepło, ale słońce już tak nie parzy. A na koniec okazało się, że wypakowując się na parkingu zgubiliśmy smoka, którego po powrocie odnaleźliśmy zdemolowanego przez samochody.

Zaopatrzyliśmy się wczoraj w pułapki na kukaracze (na angielskich sąsiadów pułapek jeszcze nie wymyśili chyba) i rano mieliśmy złapane juz 3 sztuki. Mała rzecz, a cieszy.



Dziś małaEm kończy 3 lata i 5 miesięcy. Time flies. Pójdziemy to uczcić na lody kwiatuszki!



Na koniec Marc Anthony z koncertu na Teneryfie (od 1:32):
">



Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement

imageimage
image
imageimage
image
imageimage
image


Tot: 0.05s; Tpl: 0.008s; cc: 6; qc: 24; dbt: 0.027s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb