Nieodkryty Beskid Niski / Undiscovered Lower Beskids
Advertisement
Published: January 29th 2015
Edit Blog Post
For English scroll down.
Naszym kolejnym celem był Beskid Niski. Właściwie tylko dlatego, że chciałam w końcu odwiedzić koleżankę, która z mężem stworzyła tam Buczynową Dolinę. Wcześniej nie słyszałam wiele o tej części Karpat. Buczynową opiszę w osobnym poście bo warto jej poświęcić więcej uwagi. W każdym razie to właśnie do Wapiennego ruszyliśmy w czasie styczniowych ferii.
Po drodze zatrzymaliśmy się w Tarnowie – „małopolskiej perle renesansu”. Faktycznie stare miasto jest urocze. Trafiliśmy też na wystawę „
">W bursztynowej pułapce” poświęconej bursztynowi, jego powstaniu i tym, co można w bursztynie znaleźć. Michał bardzo interesuje się owadami, jak on sam mówi „robaczkami”, więc wystawa okazała się dla niego nie lada gratką. Największą atrakcją były eksponaty, które można było oglądać pod mikroskopem – roztocza, mszyce, małe pajączki zatopione w bursztynie. Na koniec dzieciaki mogły poskakać na macie interkatywnej, na której musiały naskoczyć na bursztynki i uciekać przed falą. Świetna zabawa przed dlaszą podróżą.
Kolejnym punktem programu był rezerwat
Skamieniałe Miasto pod Ciężkowicami. Były to wychodnie skalne rozrzucone na zboczu wgórza. Fajnie było się przejść i rozruszać, chociaż muszę przyznać, że po Błędnych Skałach, które oglądaliśmy miesiąc temu, te pod Ciężkowicami nie robiły już takiego wrażenia.
Wieczorem dotarliśmy do Wapiennego a na drugi dzień
ruszyliśmy szlakiem przez
Magurski Park Narodowy.
To, co nas uderzyło w tym regionie to nie tylko pustki na szlakach (to może być jeszcze zrozumiałe ze względu na porę roku), ale przede wszystkim fakt, że nie ma tu absolutnie nastawienia na turystykę i co za tym idzie, komercjalizacji. Nie ma żadnych budek z pamiątkami, drobiazgami, z frytkami, goframi itp, itd. Nie udało nam się przywieźć ani jednej pocztówki bo po prostu nie było gdzie ich kupić.
Nawet schroniska PTTK mają tu swój niepowtarzalny klimat. W Bacówce w Bartnem pan wyglądał na zdzwionego, że ktoś tu w ogóle zajrzał. Miał u siebie grupę harcerzy i zaraz kazał im zbierać ze stołów suszące się budy, bo to piątek i turyści zaczęli się pojawiać...W scronisku na Magurze nawet nie mieliśmy szansy zobaczyć pana, z którym rozmawialiśmy. Siedział „na dole” w kuchni i rozmawialiśmy przez kanał łączący izbę dla gości z kuchnią, w którym umieszczona była winda w postaci dwóch szafeczek z półeczkami połączonych sznurkiem. Gdy poprosiliśmy o pieczątkę do książeczek PTTK pan pociągnął za sznurek i na górę wjechałą szafeczka z pieczątką, a ta szafeczka która była na górze, zjechała na dół.
Wszędzie było cicho i spokojnie. I ponuro. Las przez który wędrowaliśmy
do Wodospadu Magurskiego wyglądał mrocznie jak z jakiejś baśni o czarownicach. Dopiero przy wodospadzie mgła opadła i zrobiło się jaśniej. Poszliśmy jeszcze do Diablego Kamienia i stamtąd chcieliśmy zrobić pętlę do folusza, gdzie weszliśmy na szlak. Niestety oznaczenia szlaków nie były do końca precyzyjne. Szlak do Folusza urywał się przy rzece, przez którą nie było żadnego przejścia. Po drugiej stronie rzeki na drzewie widzieliśmy oznaczenie naszego szlaku, ale nie było sposobu, żeby się przedostać. Latem to pewnie nie problem, wystarczy zdjąć buty i przejść w wodzie do kolan. Ale w styczniu nie było to już takie proste...Musieliśmy zawrócić i dotrzeć do wsi okrężną drogą.
Beskid Niski to też tereny roponośnie. W Libuszy znaleźliśmy muzeum naftownictwa. Tu też nie było żadnego marketingu, reklam, ulotek. Tylko znak na płocie: „Muzeum”.
Przez Beskid Niski prowadzi szlak architektury drewnianej. Zwiedziliśmy kościółek w Sękowej, cerkiew w Owczarach, w Bodakach, w Bartnem, w Ropicy. Kościółki i cerkwie też były zamknięte, ale zawsze gdzieś w domu obok znajdował się ktoś, kto miał klucze i mógł otworzyć i nawet opowiedzieć coś o obiekcie.
Z Beskidu Niskiego wyjeżdżamy ze wspomnieniem mrocznego lasu i schroniska PTTK bardziej przypoinającego pustelnię niż tętniące życiem schronisko.
EN Our
next destination was Lower Beskids. Actually only because I wanted to visit my friend, who, together with her husband built “Buczynowa Dolina” in Lower Beskids. I haven’t heard much about that region before. I’ll describe Buczynowa in a separate post since it deserves more attention. So, when the winter school holidays began, we headed off to Wapienne.
We stopped on our way in Tarnow – the pearl of renaissance in the Lesser Poland. The old town looks lovely indeed. We also found an exhibition devoted to amber in the city museum „
">W bursztynowej pułapce” („In the trap of an amber”). Michal’s hobby are insects so he really enjoyed watching insects in amber. The thing they both enjoyed most were small pieces of amber with tiny insects in them (saprophytes, aphids and tiny spiders) which they could see via the microscopes. At the end they could play on the multimedia mat. There was a visualization of a beach with ambers on the floor. They had to jump on ambers and run away from the waves. That was a good exercise before the next part of our trip. Tot: 0.179s; Tpl: 0.032s; cc: 8; qc: 56; dbt: 0.0652s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 2;
; mem: 1.2mb