W poniedzialek ogladalysmy pagody. Zeby nie stracic twarzy, kierowca taksowki przytaknal w odpowiedzi na pytanie, czy wie, gdzie jest najstarsza w miescie pagoda, a potem jezdzilismy w kolko przez godzine, po nie mogl jej znalezc. Ale oplacalo sie szukac, bo miejsce bylo magiczne. Swiatynia polozona na koncu malej alejki, gdzie wydaje sie, ze juz nic zupelnie nie bedzie, ale przed wytrwalemu poszukiwaczowi ukazuja sie najpierw wysokie cmentarne stupy, a potem kompleks chinskich zoltych domkow, w ktorych jest wlasciwa swiatynia. W srodku drewniane oltarze, posagi Buddy, zdjecia i symboliczne nagrobki, stoly i krzesla, telewizor, kadzidla, kwiaty, pancerne skrzynie na datki, kartki z modlitwami, prosbami i blogoslawienstwami, dzwony, swiece, lampiony i owoce. Po chwili podszedl ubrany na zolto stary mnich, ktory wreczyl nam kadzidla, zachecal do robienia zdjec i kilka razy po francusku pyt
... read more