georgian_journey_1(intro)


Advertisement
Georgia's flag
Asia » Georgia » Eastern Georgia » Telavi
October 23rd 2010
Published: November 4th 2010
Edit Blog Post

W naszej mentalności Gruzja jako niepodległe państwo zaistniała dopiero po rozpadzie ZSRR. Jednak historia kraju do tego momentu przebiegała zadziwiająco podobnie do Polskiej - był i czas niepodległości, i rosyjskiej okupacji od XVIII wieku. Jeśli jednak Polacy lubią mowić o geopolityce jako sprawczyni wszystkich swoich nieszczęść, to co mają powiedzieć Gruzini?! Wciśnięci pomiędzy Turków, Persów i Rosjan, otoczeni nielubianymi sąsiadami w Armenii i Azerbejdżanie.

Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam na lotnisku w Tbilisi był deszcz. A zza niego budowla: trochę Panteon a trochę Akropol. Oświetlone. Kolejnym budynkiem była kosmiczna kapsuła. Nie wiadomo, do czego służąca. A dopiero potem całkiem elegancki pawilon lotniska. Czekając na bagaż rozrywaliśmy się podziwianiem rozrzutności alfabetycznej Gruzinów - żeby napisać po lokalnemu WC, potrzebują jakiś tuzin swoich zakrętasów.

Z lotniska odbiera nas pan o wdzięcznym imieniu Kakha i po 5 minutach jesteśmy już na szerokiej bezpasowej drodze zalanej wodą. Nadal pada. Nasz kierowca mówi po rosyjsku (później okazuje się, że to rosyjski poniżej poziomu FC) i gruzińsku. Ponieważ z naszej 4-osobowej wycieczki tylko ja nic z rosyjskiego nie rozumiem, postanawiam sięgnąć po rozmówki gruzińskie, żeby tym sposobem wszystkich zakasować, ale już zapamiętanie, jak mówi się "dziękuję" po drugiej nieprzespanej nocy, to za duże wyzwanie. Jedziemy do Telavi, w regionie Kakheti; na północny-wschód od Tbilisi. Pierwszy drogowskaz pokazuje 128 km, a drugi za 10 minut już tylko 78. Nie jest to jednak zasługa szaleńczej prędkosci naszego mercedesa VITO, który tu oczekuje emerytury po życiu spędzonym w Steiermark, o czym mówi nalepka na szybie. Okazuje się, że powstała nowa szybka droga i powinniśmy dojechać na miejsce za 1.5h. Stajemy ma stacji benzynowej, gdzie wita nas dawno zapomniany zapach kiepskiej benzyny - ten z czasow stania po nią w kolejce i na kartki. Czytam Tiziano Terzani "Buonanotte Signor Lenin" - o rozpadzie ZSRR i on też wskazuje ten zapach jako coś charakterystycznego dla komunizmu i jego pozostałości.

Mimo najlepszych zamiarów trzymania oczu szeroko otwartych, w końcu poddaję się otaczającej nas mgle i zasypiam. Już w Telavi, parę minut przed 6 rano, wtaczam się do domu gaździny i na wieść o tym, że nasz pokój będzie gotowy dopiero za dwie godziny, drętwieję i zasypiam na kanapie przy grzejniku. Obok spokojnie drzemie Kakha:



Advertisement



Tot: 0.477s; Tpl: 0.009s; cc: 15; qc: 70; dbt: 0.156s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb