hiszpanskie_historie_10


Advertisement
Spain's flag
Europe » Spain » Canary Islands » Tenerife
October 19th 2010
Published: October 23rd 2010
Edit Blog Post

Zrobilismy tez wycieczke na turystyczny “must” Teneryfy: wulkan El Teide. Teoretycznie jest to trzeci najwiekszy wulkan swiata (po dwoch hawajskich): przynajmniej, gdy liczy sie od podstawy (pod woda?), bo w Guatemali wchodzilam na Tajumulco, ktory ma 4220 metrow, co w porownaniu z 3.718 jest chyba wiecej? No ale kazdy lubi wygrywac w kategorii ‘naj’ - na przyklad, park naroodwy wokol El Teide wygrywa w silnie obsadzonej konkurencji “najbardziej odwiedzany park narodowy Europy”. Natomiast w kategorii “najbardziej odwiedzany park na wulkanie” zajmuje drugie miejsce na swiecie po japonskim Fuji. Na szczescie, teren wokol wulkanu jest tak duzy, ze tlumy (3.5 miliona ludzi rocznie, czyli co 3 turysta odwiedzajacy Teneryfe) skoncentrowane wokol punktow widokowych, jakos sie pozniej rozpelzaja. Wystarczy wybrac sie na dwugodzinny spacer po lawowym polu, zeby byc zupelnie samym posrod pol czarnej lawy.

Droga na wulkan piela sie i piela, tak ze nasz samochod Seat Ibiza 1.4 okazal sie idealnym desygnatem slowa ‘Czortopchajka”, bo nawet z gazem wcisnietym w podloge mial problem z podjechaniem pod gore. Zatrzymywalismy sie, zeby zrobic zdjecia blekitu moza i kaktusow. Okazuje sie, ze zwiazki z Wenezuela wziely sie rowniez stad, ze kiedys byly tu duze plantacje opuncji - uprawnianej nie dla owocow, ale dla zyjacych na nich robali, z ktorych produkowano czerwony barwnik (podobno dzis spotykany w polskim kisielu). Gdy powstaly barwniki chemiczne, plantacje przestaly sie oplacac, a Kanaryjczycy emigrowali w poszukiwaniu pracy, do Ameryki Poludniowej az do lat 50-tych XX wieku. Potem Franco zaczal rozwijac turystyke, powstaly nowe miejsca pracy i ruch zaczal sie w druga strone, potem zintensyfikowany za sprawa Hugo C. Nota bene, Franco zaczal hiszpanska rewolucje wlasnie od Teneryfy, gdzie byl od 1936 roku komendantem i gdzie przygotowywal plany zamachu stanu.

Na wulkanie rosnace nizej male krzaczki zaczely zmieniac sie w duze drzewa - sosny wyrastajace wprost z czarnej lawy. Potem stopniowo iglaki zaczely sie przerzedzac, az krajobraz nabral zupelnie ksiezycowego charakteru: czasami lawa wygladala, jak piasek; czasami jak wegiel, czasami oo orostu jak kupa. Czasami zbierala sie tworzac pagorki, a czasem pojedyncze formacje o nazwach “katedra” czy ‘but’. My wybralismy sie na spacer wokol Roces de Garcia; skad prowadzil 4 godzinny szlak na Pico Viejo, stary wulkan: 4 godziny pod gore, trudnosc okreslona jako ‘extreme’. Jest ksiezycowo i pieknie, az ciezko uwierzyc, ze jedna wyspa moze byc tak roznorodna.

W drodze na lotnisko wyciagnelam od naszego pana kierowcy Polaka (przyjechal z zona na urlop, zona stwierdzila, ze moglaby na Teneryfie mieszkac, i zostali) przepis na mojo i na gotowanie lokalnych ziemniakow; dal mi tez maila, jak bym potrzebowala bardziej szczegolowe wskazowki. Generalnie rezcz biorac, caly trick w gotowaniu kartofli polega na tym, zeby tylko odrobinke przykrywala je woda - bardzo super slona. Jak woda sie wygotuje, sol osiadzie na ziemniakach - sa gotowe. Gotowane w skorupkach! A do mojo dodaje sie zielona papryke, oliwe, czosnek, ocet winny, kolendre i - uwaga! - bulke tarta. W zyciu nie zjadlam tylu ziemniakow, co tutaj. Jeszcze jeden tydzien, a lezak na plazy by sie zaczal zalamywac.

Z okien samolotu zegnal nas jeszcze piekny El Teide, ktory statystycznie wybucha co 200 lat - lokalesi czekaja na wybuch, bo maja nadzieje, ze przysporzy im to nowych turystow...


Additional photos below
Photos: 7, Displayed: 7


Advertisement



Tot: 0.453s; Tpl: 0.01s; cc: 19; qc: 68; dbt: 0.1409s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb