NEVER give up


Advertisement
China's flag
Asia » China » Yunnan » Kunming
September 30th 2009
Published: September 30th 2009
Edit Blog Post

We very often say we won't make something or that we won't survive it. And then we somehow survive everything. Literally everything.
I've been always saying to myself and other people that impossible doesn't exist. Something may be hard or very hard. But it's never impossible. Our life puts us to many tests, makes us go through many difficult situations. If we give up or make it, depends only on us. The point is to always go forward. Slower or faster but always forward. With bravery, strength and self-confidence. Because sometimes in hard moments we can rely only on ourselves.

I take my stay here in China for such a test. Life test, testing myself. I have a feeling that every day changes me. Every tear and downfall make me stronger. Every day I learn someting about life (or maybe I learn how to live again?), I learn how to be self-reliant, I feel that "today" I'm more mature than "yesterday". Every day I also wonder what I will be like once I come back. Who I will be(?) When I come back my life will be the same but changed. New? Better? I don't know... I know and feel it'll be different.

Every day I experience something new. Sometimes even very extreme things. It makes me feel that every day I'm farther from certain people. People who will never experience it, who will never understand it. People who will never want to understand it.
Being in a world so different from the one I raised in, every day I learn new view, new attitude. To the world, to life, to myself...
I spend lots of time with myself. It's very difficult and sometimes it seems to be very challenging. Million thoughts and feelings that never want to go away making me go crazy sometimes.
Every day I'm closer to myself and to what I feel. I get to know myself from the beginning, discover some of my personality features, test my character.

After a month of being here I also feel tired. Many things start to be annoying even more than before.
Chinese people can be very warm-hearted and nice. Some of the people I work with are like this. Warm, caring, helpful, curious about everything and willing to spend some time together. Most of people though are terrible. Rude, closed, arrogant. They don't use words like "I'm sorry", "excuse me", "please" or "thank you". They are dirty, messy, loud and stupid...
They say what they know you want to hear although they lie and then because of it you are not able to do anything. They make your life more difficult as if they were doing it on purpose.
I've read some time ago that it's impossible to understand Chinese people without knowing their history. China was for years closed to the western world. All what matters to them are they themselves and their own families. The rest of people are enemies who just want to take away their space. What's more there are so many of them that they don't care about anyone. Sometimes they are very narrow-minded, they have no idea about the world but they still think they know everything and are stuck-up anyway.
It's incredibly irritating and... tiresome.

It seems that adventure is not always full of beautiful and taking breath away moments. It's sometimes full of bad experiences and disappointments. Although I think it's still someting valuable as it teaches us that hardships are inseparable part of life. But the point is to never give up, overcome fear and try to live our own life anyway.

***

Czesto w zyciu mowimy, ze nie damy rady czegos zrobic, ze czegos nie przezyjemy. A potem jakos przezywamy wszystko. Doslownie wszystko.
Zawsze powtarzam sobie i innym, ze niemozliwe nie istnieje. Cos moze byc trudne lub bardzo trudne. Ale nigdy nie jest niemozliwe. Zycie wystawia nas na wiele prob, kaze nam przetrzymac wiele trudnych sytuacji. To czy sie poddamy czy wytrzymamy zalezy jedynie od nas. Grunt, zeby zawsze isc do przodu. Wolniej lub szybciej, ale do przodu. Z odwaga, sila i wiara w siebie. Bo w trudnych sytuacjach czasem trzeba polegac tylko i wylacznie na samym sobie.

Moj pobyt tu uznaje wlasnie za taka probe. Probe charakteru, probe samej siebie. Mam wrazenie, ze kazdy dzien mnie zmienia. Kazda lza i potkniecie umacnia. Codziennie ucze sie czegos nowego o zyciu (moze tez ucze sie zyc na nowo?), ucze sie samodzielnosci, czuje, ze "dzis" jestem dojrzalsza niz "wczoraj". Codziennie tez zastanawiam sie jaka bede po powrocie. Kim bede(?) Kiedy wroce bowiem moje zycie bedzie niby to samo lecz inne. Nowe? Lepsze? Nie wiem... Wiem i czuje, ze bedzie inne.

Kazdego dnia doswiadczam czegos nowego. Czasem rzeczy bardzo skrajnych. To z kolei sprawia, ze kazdego dnia czuje, ze jestem dalej od pewnych ludzi. Ludzi, ktorzy nigdy tego nie doswiadcza, nigdy nie zrozumieja. Nie beda chcieli zrozumiec.
Bedac w swiecie tak innym od tego, w ktorym sie wychowalam, kazdego dnia nabieram nowego spojrzenia i podejscia. Do swiata, do zycia, do samej siebie...
Bardzo duzo czasu spedzam z sama soba. Jest to bardzo trudne i okazuje sie momentami byc nie lada wyzwaniem. Miliony mysli i uczuc nie daja spokoju. Czasem doprowadzajac do szalenstwa.
Kazdego dnia zblizam sie do samej siebie i tego co czuje. Poznaje sie na nowo, odkrywam pewne cechy osobowosci, cwicze charakter.

Po miesiacu pobytu tu, musze tez przyznac, ze jestem zmeczona. Wiele rzeczy zaczyna mnie draznic bardziej niz do tej pory. Chinczycy potrafia byc nad wyraz cieplymi ludzmi. Tacy sa niektorzy ludzie, z ktorymi pracuje. Ciepli, troskliwi, pomocni, ciekawi wszystkiego, chetni do spedzenia wspolnie czasu. Wiekszosc jednak to ludzie nie do zniesienia. Sa niemili, zamknieci i zadufani w sobie, nie uzywaja slow "przepraszam", "prosze" czy "dziekuje", sa brudni, glosni, glupi...
Mowia to, co wiedza, ze ktos chce uslyszec, choc klamia i nic nie mozna przez to zalatwic. Utrudniaja zycie na przekor, jakby specjalnie.
Przeczytalam kiedys, ze podobno niemozliwe jest zrozumienie Chinczykow bez znajomosci ich historii. Chiny przez lata byly zamkniete na swiat. Licza sie dla nich oni sami i ich wlasne rodziny. Cala reszta to wrogowie, ktorzy jedynie chca zabrac ich przestrzen. Poza tym jest ich tyle, ze nie licza sie z nikim. Sa momentami ograniczeni, nie maja pojecia o swiecie a i tak sa przemadrzali i wszystko wiedza najlepiej.
Jest to niesamowicie irytujace i... meczace.

Jak widac przygoda jest nie zawsze pelna pieknych momentow i niesamowitych wrazen. Bywa pelna przykrych doswiadczen i rozczarowan. Jednak mimo to mysle, jest czyms wartosciowym bo dzieki temu uczy nas, ze trudnosci to nieodlaczna czesc zycia. A kiedy przychodza grunt, zeby sie nie poddawac, przezwyciezyc strach i probowac zyc swoim zyciem mimo wszystko.


Advertisement



30th September 2009

:)
Bardzo ładny wpis. Smutno jest mi w szkole bez Ciebie... wiesz? Buziaki!!!
1st October 2009

Dzieki! Widze, ze w dalszym ciagu czytasz mojego bloga ;) To mile! A co do szkoly to mi bedzie smutno za rok :(((

Tot: 0.114s; Tpl: 0.009s; cc: 9; qc: 56; dbt: 0.0717s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb