Yerba_journey_13


Advertisement
Argentina's flag
South America » Argentina » Buenos Aires
October 21st 2011
Published: October 25th 2011
Edit Blog Post

Ostatniego dnia w Buenos wyruszyliśmy na graffiti tour. Tego typu aktywność może nie powinna być zinstytucjonalizowana, ale w braku kontaktów na lokalnej scenie, postanowiliśmy skorzystać z tego, co oferował rynek. Stowarzyszenie graffiti mundo organizuje tury po mieście, przyliżając historię street artu w Argentynie. Efekt jest taki, że z jednej strony można dowiedzieć sie ciekawych rzeczy, a z drugiej znieść trzeba historie o tym, co to szablon, co graffiti, skąd sie wzięło, że artysci współpracują i że streetart to Banksy, bo jego film (nie sztuka) stanowił wspólny mianownik dla uczestników wycieczki.

Z tych ciekawych rzeczy, dowiedzieliśmy sie, że graffiti przyszło tu późno, na początku lat 90-tych, gdy już skończyła sie dyktatura, a bogate dzieciaki zaczęły jeździć do Stanów i Hiszpanii. Do tego czasu nie istniało, bo i kraj nie miał specjalnych kontaktów ze światem, i reżim nie popierał indywidualnych wypowiedzi w jakiejkolwiek formie. Street art natomiast pojawił sie wraz z kryzysem 2001 roku. Dziś artyści cieszą się tu wolnością, bo w mieście nie ma żadnych zasad regulujących kwestie koloru, czy stylu budynków. O ile właściciel wyrazi zgodę, pomalować można wszystko. Ikoną ulicy stał sie też zmarły prezydent Nestor Kirchner, mąż obecnie królujacej Krystyny. Na ulicach można spotkać szablon przedstawiający astronautę z jego twarzą. To przerobiony Eternauta - kultowa postać z argentyńskiego komiksu o dzielnych Argentyńczykach, którzy walczą z przybyszami z innej planety. Gdy komiks ukazywał się w czasach dyktatury, stanowił metaforę tamtego systemu, w efekcie czego junta zamordowala jego autora i trzy córki. Co ma do tego Kirchner? Otóż, gdy doszedł do władzy, zniósł ustawy wprowadzające abolicje dla junty, za co osobiście dziękowala mu żona zmarłego twórcy komiksu, mówiąc, ze dzięki niemu po raz pierwszy czuje się w Argentynie bezpieczna.

Wyglada mi na to, że Christina w dużej mierze korzysta z tego pozytywnego wizerunku męża, bo gdy pytam o ekonomię, okazuje sie, że to on przecież, a nie ona wyprowadził kraj z kryzysu 2001 roku i on ma zasługi na polu praw człowieka, a ona może najwyżej wskazać na Europę i powiedzieć, Cóż, wy tez macie kryzys, więc chyba nie powinniście nas krytykować.

Wracając do sztuki... Duży skandal wybuchł tu w ubiegłym roku, gdy nagle z ścian zaczęły znikać fragmenty prac. Okazało sie, że peruwianski artysta chciał stworzyć własną wystawę z zebranych ze ścian miasta fragmentów cudzych prac. Jego 'agenci' smarowali np. mural żywicą, która oderwana od ściany zabierała ze sobą farbe. Pózniej takie kwadratowe fragmenty zostały wystawione elegancko w galerii za kupę pieniędzy, ktore trafić miały do Peruwiańczyka. Podczas wernisażu jednak doszło do zamieszania, okazało się, że wsród gości znaleźli sie prawdziwi autorzy prac, zgasło światło, a dzieła na wystawie 'vandalise vandalism' zostały przez samych ich twórców zwandalizowane.

Koniec pobytu w Argentynie uczciliśmy wizytą w Teatro Colon, najdostojniejszym z teatrów Ameryki Południowej, na specjalnie dlań napisanej Fedrze. Teatr został w ubiegłym roku na nowo otwarty po długotrwałym remoncie i ocieka złotem. Jest rico. Ma też wspaniałą akustykę. Spodziewałam się, że towarzystwo będzie odpowiednio eleganckie, ale niestety nie - na szczęście nie było jednak tych sylwestrowych kreacji, które we wtorkowy wieczór można spotkać w Teatrze Wielkim. Udało mi się znaleźć pirackie nagranie fragmentu opery:



Zostawiamy Argentynę na dzień przed wyborami. Zgodnie z przewidywaniami, Christina wygrywa w pierwszej turze....



Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement



Tot: 0.564s; Tpl: 0.01s; cc: 16; qc: 68; dbt: 0.1579s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.2mb