Advertisement
Zapowiada się interesujący dzień. Wycieczka autobusowa do trzech ciekawych miejsc, w których jeszcze nie byłam. Jeden dzień trzy miejsca. Super.
Byłam przed 9 rano na St James Park gdzie już czekał autobus. Usiadłam na ostatnim siedzeniu przy oknie. Obok mnie zostały tylko dwa wolne miejsca, gdyż w kącie była ubikacja- przynajmniej blisko
Niedługo po mnie nadeszła Sylwia ze swoją koleżanka Tameą, którą zna ponad pięć lat. Tamea jest z Węgier i pracuje jako opiekunka do dzieci w angielskiej rodzinie. Przesympatyczna dziewczyna.
Do Poole jechaliśmy prawie trzy godziny. Poole leży nad drugą co do wielkości naturalną zatoką na świecie, tuż za Sydney. Miasto liczy ok 150 000 mieszkańców i znajduje się w czołówce najdroższych miejscowości do życia w UK. Nazwa pochodzi od celtyckiego słowa bol i od staro-angielskiego słowa pool oznaczającego "miejsce w pobliżu potoku"
Wysiedliśmy z autobusu w samym centrum starego miasta i tuż przy porcie. Mieliśmy prawie dwie godziny na zwiedzanie. Pierwsze kroki skierowałam w kierunku gdzie było mnóstwo ludzi. Okazało się że dzisiaj mają pokaz łodzi i jachtów. Pełno ludzi i pełno łodzi od najmniejszych do całkiem pokaźnych rozmiarów. Niektóre były piękne ale ceny pewnie piękniejsze. Poszłam dalej w lewo gdzie na deptaku śpiewali jacyś starsi
panowie. Pierwszy utwór który usłyszałam był całkowicie bez życia, jak na pogrzebie. Później się trochę rozkręcili i szanty które śpiewali sprawiły, że było czuć prawdziwie portową atmosferę.
Poszłam wzdłuż wybrzeża aż do punktu gdzie prawdziwi rybacy składali i czyścili swoje sieci oraz siatki na ryby. Czułam się jakby czas zatrzymał się w miejscu. Wokół rybaków i sieci wszędzie unosił się bardzo silny zapach zepsutych ryb. Dalej była już tylko plaża więc wróciłam się w stronę starego miasta, przeszłam główna ulicą mijając puby i restauracje. Jednym z obleganych pubów był Jolly Sailor prawdziwie tradycyjny pub, który należy odwiedzić będąc w Poole. Widok z pubu jest prosto na zatokę oraz na wyspę Brownsea w oddali. Następnym ciekawym pubem był Poole Arms, który jest najstarszym pubem w porcie i stoi tam już od 1600 roku. Wyróżnia się od innych budynków nie tylko zielonym kolorem ale również tym że cała ściana jest w kafelkach. Jako jedyny pub w porcie nie sprzedaje fish and chips.
W końcu dotarłam do muzeum. Wejście do muzeum było za darmo więc postanowiłam zobaczyć co tam jest ciekawego. Nie żałowałam. Można było zobaczyć łodzie i informację czego używa sie do konserwacji, np cukru. Można było zobaczyć
całą historię miasta Poole. Nie miałam zbyt dużo czasu więc raczej szybko przeleciałam po 4 piętrach i musiałam wracac do autobusu.
Advertisement
Tot: 0.066s; Tpl: 0.012s; cc: 17; qc: 29; dbt: 0.0352s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb