Kurnikiem na kółkach z Panama City do Boquete


Advertisement
Panama's flag
Central America Caribbean » Panama » Chiriquí » Boquete
September 15th 2014
Published: September 15th 2014
Edit Blog Post

Wczoraj pożegnaliśmy się z Panama City, a Panama City odwzajemnila się ciastem bananowym na śniadanko i deszczem - bilans wyszedł na zero 😉

W czasie krótkiego pobytu w Panama City metodą prób i błędów rozszyfrowalismy tajemnicę nazewnictwa ulic w mieście. Próby nas trochę zabolały - ale najbardziej bolały nogi. Wracaliśmy beztrosko z drugiego końca miasta do naszego hotelu na Calle D la Congrejo. Chcielismy zrobić spacerek, wiec pytaliśmy po drodze, którędy do Calle la Congrejo. Pominelismy przy tym literkę "D"... Przechodnie grzecznie odpowiadali i pokazywali nam kierune, a my w tym kierunku szliśmy. Po 1,5h spaceru zobaczylismy znajomego subwaya i szkołę kanadyjska i cukiernie pod nazwa la Cangrejo. Naszego hotelu tam nie bylo. Zapytaliśmy więc, czy jestesmy na ulicy la Cangrejo. Pani x mowi, że tak, że jesteśmy na la Cangrejo. Doszliśmy ulicą do końca - znowu ani widu naszego hotelu. Pytamy dalej, tym razem konkretnie o nasz hotel. Jakiś chłopak mówi, że mineliśmy la cangrejo i powinniśmy wrócić. Wracamy. Jakis ochroniarz pod innym hotelem mówi, że powinniśmy iść w przeciwnym kierunku i dojsc do innej ulicy. Dla pewności zaczepilismy panią z pieskiem. Pani z pieskiem mówi,eże powinnismy iść kilka ulic dalej, bo la Cangrejo to... dzielnica, calle D to numer ulicy, a nasz hotel jest w innej części. Jednym słowem szukaliśmy Mokotowa 😊

Z Panama City pojechalismy na Zachód - do David - drugiego najwiekszego po Panama City miasta. Cel: po 8h jazdy przesiąść się na zatłoczonym dworcu autobusowym w David do "upragnionego" chicken busa w strone Boquete - górskiego miasteczka z wodospadami, plantacjami kawy etc.

Chicken bus nie zawiódł - tłok&scisk. Jechały z nami np. worki kawy, na workach kawy nasze plecaki, a gdzies na brzegu któregoś worka J. - przerażona spojrzeniami swojego 70letniego sąsiada, a ja przerażona, że J. jest przerażona 😊

Trudy podróży wynagrodzilismy sobie świetną kolacją u Big Daddy's. Na talerzach oczywiście rybka - oceanu tutaj nie ma - ale podobno dowozą świeże ryby - uwierzylismy na słowo. Nie obyło się oczywiście bez patacones i bez piwa Balboa - obowiązkowy dodatek naszych tutejszych posiłkow. Big Daddy to facet po 60tce z Detroit - dzielnie asystujacy swoim klientom w wyborze dań z menu.

Jeśli Big Daddy znudzi się prowadzeniem knajpy, a my swoimi codziennymi zajęciami, to podobno Boquete jest na 4tym miejscu na świecie wśród miast najlepszych do życia na emeryturze 😊

Advertisement



15th September 2014

Haha:) wyszukuj takich miejsc na emeryturke. Powiesimy mape w biurze I oznaczymy je pinezkami:) chyba za duzo balboa spowodowalo eksploracje miasta. Na pewno zdazylo wyparowac:)

Tot: 0.065s; Tpl: 0.012s; cc: 8; qc: 45; dbt: 0.0356s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb