Chinese lack of Humanity


Advertisement
China's flag
Asia » China » Yunnan » Kunming
August 31st 2009
Published: August 31st 2009
Edit Blog Post

So today I went to get my medical examination record book which seems to be essential to get the resident permit.
First, I need to mention though that before coming to China, I had to take lots of checkups which costed x00.00 USD. Additionally four copies of all the results including one in English for which of course I had to pay extra. What is more, filling by a doctor the Chinese physical examination form was not for free either.
With all those documents I went to a place which was supposed to be a medical center and where many students were already waiting.
In the registration point the Chinese lady told me that the Chinese don't really care about any results from Europe and that we (all the students) had to do everything again in China. In a Chinese way... Which generally saying means that I don't wish anybody such an experience.
Of course it also meant wasted money back in Poland and another expense in China.

The doors to all the consulting-rooms were open and inside were at least ten people(!!!) waiting. No privacy while doing x-ray chests, ECG or ultrasonography examination. And although in all previous applications I wrote that no, I'm not pregnant (because who could know better if not me?!) the Chinese people didn't really care. What is more the ultrasonography examination had to also be done by guys... How pissed they were! They were just commenting "It's China, everything can happen here."
In such conditions with such "doctors" a human could forget that he or she actually is a human.
The foreign people being disgusted and frustrated were saying only that something like that would never ever happen in Europe. Some of the girls were even crying. And no wonder... I was just pissed and wanted to tell people there what I really thought about that but unfortunatelly had to keep my mouth shut.
What is more all the rooms were old, dirty and full of... rubbish. Yes, everything was falling out from the trash cans but it seemed to be ok. I would even say that some of the public toilets are much cleaner.
And while they were taking my blood I thought I'd pass out. In Poland for this much blood I'd already get a bar of chocolate. Or even two.

Sometimes I thank God I have personality strong enough to stand some of the things my life makes me face. That in situations like this one, I know how to just clench my teeth, keep my head and just do what I'm supposed to do. Although situations like this one make me also wonder... What else am I going to face in my life?

***

Dzis wiec musialam zalatwic sprawe ksiazeczki zdrowia, ktora jest warunkiem otrzymania karty stalego pobytu.
Na poczatku jednak musze wspomniec, ze przed przyjazdem kazano nam zrobic cala serie wszelkich badan co kosztowalo x00.00zl. Do tego cztery kopie wynikow w tym jedna po angielsku, za co rowniez trzeba bylo zaplacic dodatkowo. Na koniec oczywiscie wypelnienie chinskiej karty zdrowia w jezyku angielskim przez lekarza nie odbylo sie za darmo.
Z tym wszystkim udalam sie do czegos w rodzaju centrum medycznego, w ktorym juz czekalo mnostwo studentow.
Przy rejestracji szanowna pani Chinka powiedziala, ze wyniki z Europy ich nie obchodza i ze nalezy zrobic wszystko raz jeszcze w Chinach. I to po chinsku... Co ogolnie znaczy, ze nikomu nie zycze by czegos takiego doswiadczyl.
Oczywiscie oznaczalo to rowniez wyrzucone pieniadze w bloto w Polsce i kolejny wydatek w Chinach.

Do kazdego z gabinetow drzwi byly otwarte na osciez a w srodku conajmniej dziesiec osob(!!!) czekajacych na swoja kolej. Zero prywatnosci osobistej podczas robienia przeswietlenia klatki piersiowej, EKG czy USG. Mimo ze we wczesniejszych formularzach zakreslalam, ze nie, nie jestem w ciazy (bo kto ma wiedziec jesli nie ja?!) to i tak Chiczykow to nie bardzo obchodzilo. Co wiecej badanie USG z jakichs dziwnych powodow musieli przejsc rowniez panowie... Jakaz byla ich zlosc! Komentowali jedynie "To Chiny, tu nigdy nic nie wiadomo."
W takich warunkach i wsrod takich "lekarzy" czlowiek zapominal przez moment, ze jest czlowiekiem.
Obcokrajowcy w oburzeniu i frustracji powtarzali miedzy soba jedynie, ze cos takiego by nigdy nie zdazylo sie w Europie. Niektore dziewczyny nawet plakaly. I wcale sie nie dziwie... We mnie byla tylko wscieklosc i chec zwyczajnego nawrzucania wszystkim wokol, ktora badz co badz musialam zdusic w sobie.
Zeby tego bylo malo, wszystkie "gabinety" byly stare, zaniedbane, brudne i... pelne smieci. Tak, smieci wysypawaly sie z koszy, ale to jakby nie mialo najmniejszego znaczenia. Zaryzykowalabym nawet stwierdzenie, ze niektore z toalet publicznych bywaja czysciejsze.
Przy pobieraniu krwi natomiast myslalam, ze zejde. Za taka ilosc w Polsce dostalabym juz czekolade. A moze nawet i dwie.

Czasem dziekuje Bogu, ze mam wystarczajaco silna osobowosc, zeby zniesc pewne rzeczy, z ktorymi zycie kaze mi sie stykac. Ze w sytuacjach takich jak ta, potrafie zacisnac zeby, zachowac zimna krew i robic swoje. Choc sytuacje takie jak ta sprawiaja rowniez, ze zastanawiam sie... Co jeszcze mnie w zyciu spotka?

Advertisement



Tot: 0.041s; Tpl: 0.011s; cc: 6; qc: 23; dbt: 0.0223s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb