Yerba_journey_1


Advertisement
Argentina's flag
South America » Argentina » Buenos Aires
October 9th 2011
Published: October 11th 2011
Edit Blog Post

Lotnisko Ezeiza

Do Argentyny nie można wwozić owoców z Europy. Potraktowalam to jednak podobnie, jak zakaz wwożenia alkoholu do Iranu. Fikcja. Tu jednak jest inaczej. Miły pan przeswietlil mój bagaż i powiedział, że jest tam cos podejrzanego. Starałam się mu wmówić, ze to obiektyw, ale upierał sie, ze jednak nie. Wykrył banana. A potem spytał, czy mam cos jeszcze. Tym sposobem pozbyłam sie 4 jabłek i mandarynki. Nie było to jednak takie proste, bo ze zniszczenia europejskich owoców trzeba było spisać protokół. Zostałam ponadto pouczona, ze do Patagonii takich rzeczy też nie można wwozic.

Teraz czekamy w małej, ale wolnej kolejce do banku, gdzie od drzwi ostrzegają nas plakaty przed fałszywkami. Później dowiemy sie jeszcze, ze mniej wysublimowanym trumien jest po prostu wydawanie reszty - pewnie głownie turystom - w starych bank krach, które wycofano na poczatku lat 90-tych. Kolejka może jest nawet dobrą rzeczą, bo tu 9 rano, wiec pewnie pokoj w hotelu nie będzie jeszcze gotowy. Dziś niedziela, wiec szykujemy sie na rekonesans pchlego targu w San Telmo i aklimatyzację. Udało mi sie w przewodniku znaleźć knajpe, która daje i dobre steki, i veggie options. Alternatywnie, zostają mi supermarkety, żeby uzupełniać niedobór białka.

Zagaduje nas pan taksówkarz. Dziś jest w mieście maraton, wiec mogą być kłopoty z dojazdem do niektorych części miasta. Mowie, ze wiem, co to za bol, bo u nas tez niedawno biegali i wykorzystuje okazje do rozmowy pytając, kiedy tu wybory - chodzi o to, czy pani Cristina Fernandez de Kirchner zostanie wybrana na kolejna kadencje. Wybory za dwa tygodnie, a ona podobno nie ma konkurencji, bo opozycja rozdrobniona. Z tonu głosu naszego kierowcy nie wynika jednak, aby był wielkim jej fanem. Zapowiadam mu, ze w zależności od wyniku wyborów w Polsce, możemy być zmuszeni poprosić w Argentynie o azyl. Tu nie możemy głosować, choć mamy niezbędne zaświadczenia, bo wybory odbywały sie w sobotę, gdy my jeszcze byliśmy w Polsce.

Mamy plan szybko sie ogarnąć i zaraz wyjść na miasto, ale możliwość przyjęcia pozycji horyzontalnej po 13h siedzenia pogietym w chińskie 'rz' jest zbyt kusząca. Juz w samolocie z Warszawy do Frankfurtu nabralam podejrzeń, ze Lufthansa stosuje techniki à la TLK. Odchudzili fotele, tak ze sa bardzo cienkie i pewnie dzieki temu wiecej sie ich mieści. Niestety na trasie transatlantyckiej zastosowali te sama technikę, ktora powoduje, ze czlowiek czuje sie, jakby podróżował na ławce. A w drodze do swojej ławki musi jeszcze minąć luksusowe kolaski w business class. Na szczęście oszzcedzaja nam ekstrawagancji pierwszej klasy, ktora jest na pieterku samolotu.

Po drzemce wyruszamy na cmentarz Recoleta, który jest stosunkowo blisko naszego hotelu. Sama Recoleta jest bogata dzielnica mieszkalna i zdecydowanie widać to po przepychu, z jakim chowają swoich zmarłych. Każdy ma mini-willę z marmurowymi wykończeniami, mosieznymi tablicami, kolumnami i obowiązkową rzeźbą. Tam tez widać pierwszych turystów, którzy przyszli złożyć hołd pochowanej tu Evicie. Zreszta kilka charakterystycznych śladów historii widać w Buenos już po kilku godzinach - Madres de Plaza de Mayo, terror przełomu lat 70/80, Gardela i Evite spotyka sie na każdym kroku. Nad miastem unosi sie tez zapach grillowanego mięsa.

San Telmo, dzielnica tanga, nie urzekla mnie tak, jak Triana - dzielnica flamenco w Sevilli. Nie słychać było z okien muzyki, ani śpiewu. Był za to pchli targ, mnóstwo kubeczkow do mate, indiańskiej biżuterii, czarno-białych zdjęć. Planujemy tam jeszcze wrócić, wiec może zmienię zdanie. W ogóle, Buenos dostanie druga szanse, bo pierwsza nie w pełni wykorzystało. Co prawda wieczorem pojechaliśmy do Palermo, gdzie były eleganckie sklepy i mnóstwo barów, ale to nadal nie wywołało efektu wow. Są wielkie połacie ziemi, czasami jakiś piękny stary budynek, na różowo kwitną drzewa, wszyscy, ale to wszyscy piją mate przez metalowe rureczki z tykwowych kubków. A! I młodzi faceci nie muszą sie specjalnie charakteryzować, żeby wyglądać jak Che w czasach świetności.

Advertisement



11th October 2011

Pierwszy odcinek
Fajnie znów czytac Twojego bloga. Looking forward to more:-). Besitos!

Tot: 0.072s; Tpl: 0.014s; cc: 9; qc: 23; dbt: 0.0495s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb