Asian_Adventure_4


Advertisement
Cambodia's flag
Asia » Cambodia » North » Siem Reap
May 4th 2011
Published: May 6th 2011
Edit Blog Post

W ostatni dzien w Phnom Penh pozwolilismy sobie na troche turystiady plus powiekszona akcje gastronomiczna. Rano zaczelismy bowiem od kursu gotowania, a ten startuje na markecie. Byl z nami lokalny kucharz aka przewodnik, ktory opowiadal o produktach, dawal powachac i dotknac. Uderzylismy glownie w czesc z warzywami, ktore ogladalismy niczym eksponaty w museum osobliwosci, nie bedac w stanie przypisac im ani polskich, ani angielskich nazw. Moglismy rozroznic miniaturowe baklazany i pomidorki, bitter melona (troche jak pokarbowany ogorek), absolutnie jadalne lilie wodne, swiezo poznane taro na chipsy. Byla tez suszona swinska skorka, ktora moczy sie i uwaza za wegetarianski dodatek np. do salatki.

Poza tym moimi ulubiencami zostaly jajka taplane w slono-weglowej pascie, ktora konserwuje jajko, dajac dodatkowo zoltku mocny prawie pomaranczowy kolor i podobno duzo lepszy smak. Obrobce takiej mozna ooddawac jajka i kurze, i kacze. Mozna tez jesc absolutnie dramatyczny specyfik: przejrzale jaja (albo patrzac na to z innej strony niedosiedziale jaja) - z zarodkiem malego ptaszka w srodku calkiem juz wyksztalconym.

Byly tez ziola: miedzy innymi liscie curry, tajska bazylia, ta podlozna kolendra, ktora mozna kupic w wietnamskich sklepach. A najpiekniejsza w tych marketach jest dbalosc sprzedawcow o produkty -
nie ma skrzynek brudnych ziemniorow ani podgnilej marchewki - konkurencja powoduje, ze kadzy stara sie zaprezentowac najlepiej jak moze.

Na kursie gotowalismy kurczakowe kielbaski w kwiatach banana, a w dalszej kolejnosci mialo powstac kurczakowe cury. Na szczescie po malej awanturce udalo mi sie przekonac naszego szefa, ze powinien
przynajmnej czesc grupy nauczyc robic tradycyjny kambodzanski amok, czyli gotowana na parze rybe w lisciach banana. W tym celu kazdy nas dostal koszyk przypraw, ktore nalezalo po kolei rozgniesc w gigantycznym mozdziezu na pyl. Zaczeliemy od trawy cytrynowej oraz skorki lemonki kafir. Potem czosnek, szalotka, male chilli, korzen kurkumy , pasta chilli. To zmieszane z zoltkiem, mlekiem
kokosowym; pasta krewetkowa, cukrem palmowym i sosem rybnym. Do takiej mieszanki plum kawalki rybki. Wszystko zapakowane w recznie stworzony koszyczek z liscia banana (ktos wie, gdzie sie je kupuje w Wwie?!), 20 minut na ogniu i gotowe. Przepyszne.

Tego samego dnia z atrakcji turystyczno-gastronomicznych zaliczylismy na ulicy widok ugrilowanego psa. Nie do pomylenia z innym zwierzakiem....



Additional photos below
Photos: 6, Displayed: 6


Advertisement



7th May 2011

Ha, wpraszam siÄ™ na fish amok! Pozdr. Irma

Tot: 0.062s; Tpl: 0.011s; cc: 7; qc: 24; dbt: 0.0413s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb