Dzien 62


Advertisement
Cambodia's flag
Asia » Cambodia » South » Phnom Penh
November 30th 2007
Published: November 30th 2007
Edit Blog Post


Slub. Kambodzanski cholerny slub. Wczoraj i dzisiaj o 5.30 rano pod moim oknem - naaaa naaaaaa naaaa - kocie spiewy i nierytmiczne bicie w bebenki. Wczoraj cudem udalo mi sie na godzine zasnac po tym, jak obudzili mnie o swicie, choc wydawalo sie, ze ustawili glosniki tuz przy moim uchu. Dzis juz sie nie dalo. Nie recze za siebie, jezeli to szalenstwo bedzie trwalo jeszcze jutro. Mam jednak nadzieje, ze skonczy sie na weselu i poprawinach.

Wyjasnila sie intrygujaca nas od tajemnica dziurawej bielizny. Jeden z naszych szefow chodzi po biurze w dziurawych skarpetkach i zawsze sie z niego smiejemy, zapominajac, ze nasza bawelaniana bielizna jest tez cala w dziurach, z tym, ze nikt jej nie oglada na codzien. Okazuje sie, ze w lokalnej wodzie zyja pasozyty, ktore trzeba po kazdym praniu niszczyc, wszystko prasujac. Ubrania oddajemy do pralni, wiec wracaja elegancko wyprasowane i wyjalowione z drobnoustrojow. Do pralni nie oddaje sie jednak bielziny. Nie wypada. Tabu. Dlatego tez nikt sie nie bawi w jej prasowanie i jest regularnie zjadana przez pasozyty. Dziki kraj.

Wczoraj bylam tez na wykladzie w Centrum Francuskim, ktore poza tym, ze serwuje paskudne jedzenie, to coraz bardziej zdobywa moje serce, bo organizuja naprawde ciekawe imprezy. Otoz, tym razem zaprosili Francois Ponchaud, autora jednej z podstawowywm pozycji na temat Kambodzy - „Cambodge. Anee Zero.“ Mowil ponad godzine biegle po khmersku. Tlumaczenie, jak zwykle tutaj, bylo straszliwe, ale dalo sie co nieco zrozumiec, choc tlumacz gubil sie przy bardziej skomplikowanych konceptach. Pretekstem dla spotkania byo wydanie ksiazki po khmersku. Po 30 latach. Ponchaud nie powiedzial ani slowa wiecej ponad to, co jest napisane w ksiazce, a napisal ja zaraz po powrocie stad, w 1976. Wydawaloby sie, ze od tego czasu udalo mu sie zrobic jakies nowe badania, zweryfikowac informacje.Ani slowa na ten temat. Mialam wrazenie, ze „Kambodza. Rok Zero“ to dzielo jego zycia, skonczony ideal, ktory nie potrzebuje zadnych uzupelnien.
Ciekawe bylo, jak staral sie wytlumaczyc lokalnej w czesci publicznosci, ze to Khmerowie zabijali Khmerow. A nie Wietnamczycy, czy Amerykanie. Ci oczywiscie tez, ale wazne jest, zeby ludzie tutaj zrozumieli, ze sami sobie zgotowali taki los.




Advertisement



30th November 2007

A propos tajemniczych dziur w bieliznie
Czytalas przeciez "Last orders at Harrods", wiec powinnas wiedziec, ze od nieuprasowanej bielizny mozna sie w tropikach nabawic jipu na butumbie:-). Ucalowania. M.

Tot: 0.051s; Tpl: 0.01s; cc: 7; qc: 24; dbt: 0.0328s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1mb