DZIEN 25


Advertisement
Cambodia's flag
Asia » Cambodia » South » Phnom Penh
October 24th 2007
Published: October 24th 2007
Edit Blog Post

Dzien 25 (24.10.2007)

Musze zaczac od tego, ze dostalam dzis pierwsza oenzetowska przesylke!!! Grazynko, dziekuje bardzo. Dostalam swieze gazety - swieze, bo zajelo im tylko tydzien, zeby do mnie dotrzec. Serdecznie dziekuje i polecam sie na przyszlosc! Czy mam podac raz jeszcze adres?!


A poza tym, skonczylismy juz na szczescie 4-dniowa dyskusje, pod koniec zrobilo sie naprawde ciezko. Ostatnie pol dnia poswiecone bylo na pytania lokalnych prawnikow, ktorzy przy kazdej okazji podkreslali, ze trybunal powinien osadzic bande czworga (!) mimo, ze nie zyje i Amerykanow, a jezeli juz maja byc sadzeni tylko khmerzy, to bez obcej obecnosci, no bo i po co cudzoziemcy do czegos, co rozgrywa sie miedzy samymi khmerami? A poza tym zadawali pytania, na ktore odpowiedzi padly juz w trakcie dyskusji, wszystko trzeba bylo tlumaczyc albo na khmer, albo na angielski, co powodowalo, ze kazda czynnosc trwala dwa razy dluzej. Na dodatek, co chwila slychac bylo „Halo, Moto“, bo do panow prawnikow kambodzanskich bez przerwy dzwonily telefony, a nikt nie smial zwrocic im uwage, do tego stopnia, ze odbierali telefon, podczas gdy udzielana byla odpowiedz na zadane przez nich samych pytanie.
Okazalo sie przy okazji, ze jeden z naszych gosci - wykladowcow zaczynal swoja kariere w Cameron McKenna w Londynie dwadziescia lat temu, jeszcze przed mergerem. Daleko zaszedl.

Wczoraj tez przyjechali z Europy prawnicy Nuon Chea, wybrani w telefonicznych interview przez R. i Son Arun. Z jednej strony wydawali sie troche zagubieni, a z drugiej maja juz przeciez miedzynarodowe doswiadczenie w podobnych instytucjach - dlatego tu sa. Wczoraj byli w garniturach - powinni szybko sie nauczyc, ze tutaj nikt nie zawraca sobie glowy garniturem, jutro maja przesluchanie, wszystko wydaje sie troche na wariackich papierach i nagle, ale to jest chyba standard - mialo byc gorzej, bo w pierwotnej wersji Nuon Chea mial byc w ogole przesluchiwany bez obecnosci zagranicznego prawnika, czyli kogos, kto by przynajmniej znal procedure tego sadu.

Wczoraj robilam jakis research odnosnie lokalnego prawa i oczywiscie okazalo sie, ze nie ma takej ustawy, rozporzadzenia, ani w ogole zadnego innego aktu, ktory by sie potrzebnym mi zagadnieniem zajmowal. Maja kodeks karny skopiowany od Francuzow, ale Francuzi zdazyli go juz kilka razy poprawic, co tutaj nie mialo miejsca. Mam wrazenie, ze bedzie z nim tak, jak z Kodeksem Napoleona - z okazji dwustulecia kodeksu zorganizowano konferencje, gdzie spotkali sie prawnicy wszystkich krajow, gdzie nastapila recepcja Code civil. Okazalo sie, ze w niektorych krajach obowiazywala wersja niemalze z 1804 roku i bardzo dziwiono sie zmianom, szczegolnie w czesci dotyczacej adopcji i praw w malzenstwie. Wracajac do Kambodzy, Kodeks postepowania cywilnego napisali im Japonczycy, Kodeks handlowy opracowuja Chinczycy, a przeciez oni sami mieli niedawno problem uregulowania swojego prawa w zwiazku z przystapieniem do WTO, wiec za doswiadczonych w tej dziedzinie ciezko ich uznac. Ale z drugiej strony Chonczycy o handlu cos nie cos wiedza. Australia tez dorzuca swoje trzy grosze, wiec powstaje mix common law z prawem cywilnym, ktory wspomaga sie na dodatek jurysprudencja francuska i - przyswojenie tej informacji zajelo mi troche czasu - orzecznictwem Europejskiego Trybunalu Praw Czlowieka. A to dlatego, ze to niby takie miedzynarodowe. Zastanawiam sie tylko, jaka sile przekonywania ma wobec lokalnego sedziego argument oparty na orzeczeniu jakiegos oncego sadu, o ktorym nigdy nie slyszal i ktory w dodatku w nazwie ma „europejski“. Przeciez nawet w PL sedziowie nie zwykli sie takimi rzeczami przejmowac. A wynikow mojego wczorajszego researchu nie ma, bo i nie ma prawa. I okazuje sie, ze mozna zyc. Ostatnio zastanawialam sie tez, jak uregulowana jest kwestia wlasnosci ziemi w Phnom Penh, bo miasto spotkal w pewnym sensie podobny los, jak Warszawe. W 1975 Czerwoni Khmerzy kazali wszystkim opuscic prawie dwumilinowe miasto, ktore w konsekwencji rzez nastepne cztery lata stalo puste. Po interwencji wietnamu ludzie wrocili do miasta, czesc do swoich domow, czesc do cudzych.

W poniedzialek ukazala sie w prasie informacja, ze Khieu Samphan (Brother No 2) wybral juz swojego zagranicznego prawnika. Jego aresztowanie to tylko kwestia czasu i nawet dziwiono sie, ze nie aresztowano go wspolnie z Nuon Chea, jako ze i tak angazowali w cala spraw helikopter, wiec mogli za jednym zamachem zabrac obydwu. W kazdym razie, teraz Khieu Samphan pewnie siedzi juz sobie na ganku swojej chatki ze spakowana walizeczka i czeka, az go zamkna. Tymczasem, wybral Francuza - Jacquesa Verges swoim prawnikiem. Verges to ten, ktory bronil w slynnym we Francji procesie Klausa Barbie - rzeznika z Lyonu, zbrodniarza hitlerowskiego. Bronil tez Carlosa Szakala i kilku innych rzezimieszkow. Jak troche poczytalam, okazuje sie, ze on sam ma niesamowita biografie, nadajaca sie w sam raz na film. Urodzony w latach 20-tych, wiec ma juz po 80-tce, w Tajlandii, z ojca Francuza i matki Wietnamki. Wychowywal sie na wyspie Reunion, gdzie jego brak blizniak jest dzis politykiem (sic!). Sam studiowal w Paryzu, gdzie w latach 60-tych zaprzyjaznil sie z Pol Potem i kambodzanska smietanka, przy okazji zdradzajac silne sympatie komunistyczne. I teraz - uwaga - zniknal na lata 1970-79. Po powrocie do Francji znow praktykowal jako adwokat, ale nie wiadomo gdzie byl w czasie, kiedy toczyla sie w Kambodzy wojna. Mowi sie, ze byl wlasnie albo tutaj, albo na Bliskim Wschodzie, gdzie mialby rzekomo wspolpracowac z OWP. On sam unika odpowiedzi na zadane wprost pytanie, mowiac, ze kazdy ma prawo do jakis sekretow w zyciu. Zastanawialam sie, czy to mozliwe, zeby byl tutaj, bo zadne relacje nie wpominaja o cudzoziemcach w gronie przywodcow CPK (Komunistyczna Partia Kampuczy). Ale z drugiej strony, wietnamskie korzenie powoduja, ze na upartego moglby sie tutaj za bardzo z tlumu nie wyrozniac. Z trzeciej strony jednak, Wietnam to przeciez najwiekszy wrog tutejszej rewolucji, wiec to powinno CPK przeszkadzac. Jezeli faktycznie byl tutaj, to ironia wszechczasow jest fakt, ze obecnie ma bronic jednego z glownych tworcow Demokratycznej Kampuczy. W kazdym razie, moim zdaniem fascynujaca postac i mam nadzieje, ze niedlugo sie tutaj pojawi. W zestawieniu z Khieu Samphan, ktory tez ma podobno silny charakter, moga stanowic barwny duet. Pauline przy okazji zauwazyla, ze nie wie nawet, czy Verges jest dobrym prawnikiem, bo on zawsze broni w procesach, gdzie uzyskanie uniewinnienia jest praktycznie niemozliwe.

Wczoraj bylam na pierwszej lekcji khmerskiego. Nie dosc, ze jest to paskudny jezyk, to jeszcze niemozliwy do wymowienia bez szczekoscisku i nieznosnych grymasow twarzy. Poza tym, moje doswiadczenia poza krotka i zakonczona fiskiem nauka japonskiego sa zadne i podstawowym bledem, ktory prawie popelnilam bylo szukanie w jezykach europejskich odpowiednikow ich zwrotow, czy wyrazen. Dosyc szybko zdalam sobie jednak sprawe, ze to bez sensu, bo juz przy odpowiedzi na pytanie How are you? (Sok se daj?, czyli mniej wiecej „Czy jestes bogaty i szczesliwy?“) okazalo sie, ze twierdzaca odpowiedz dla kobiet (Cha) jest inna niz dla facetow (Ba), czyli Tak meskie jest inne od Tak zenskiego, mimo ze wydawaloby sie ze jest to slowo wyzute ze wszelkich plciowych podtekstow. Ale to i tak nc, bo zabawa zaczyna sie, gdy trzeba powiedziec Czuep kniej thnaj krauiy, czyli see you later. Nie dosc, ze trudne do zapamietania, to jeszcze brzydko brzmi.

Dzis po raz kolejny spotkalam Ducha - zdazylam sie za nim stesknic w ciagu tego tygodnia. Byl tak samo slodki, jak tydzien temu. Szczegolow oczywiscie zdradzic nie moge, ale jak powiem, ze byl ubrany jak poprzednio i narzekal na zimno, to chyba nie zdradze zadnej tajemnicy. A poza tym, widzialam Nuon Chea. Starutki strasznie. On z kolei prezentowal bialy t-shircik i sarong. Szedl z celi do sali telewizyjnej, a potem siedzial przed telewizorem jak warzywko. NC byl glownym ideologiem Czerwonych Khmerow, studiowal w Tajlandii, tam podobno tez praktykowal jako adwokat. Nasz tlumacz mowi, ze ciezko sie NC przeklada na angielski, bo mowi skomplikownaym jezykiem i podobno tez w czasach DK to nie on przemawial do tlumow, bo nikt by go nie zrozumial.

Znow java. salatka. zielenina. oto, czego brakuje lokalnej diecie. mniam.


Advertisement



25th October 2007

Rownolegle z Twoim blogiem czytam The Killing Fields, The Lost Executioner, Brame. Oczy coraz szersze z przerazenia. Na tym swiecie nie ma stosownej kary... Tak wiec pozostaje wierzyc, ze jest raj, i jest pieklo. I ze tam towarzysz Duch bedzie sie smazyl w jednym kotle, a w kotle obok Nuon Chea, Pol Pot i cala banda (Banda Czworga zreszta tez...). Przy okazji: jak powinno sie wymawiac nazwisko Waszego, za przeproszeniem, klienta? Pisownie sa rozne, ale gdzies wyczytalam, ze wymawia sie: Doik. Prawda to? Usciski. M.
25th October 2007

puszek kokluszek
czesc ,napisalem do ciebie maila ,sprawdz co tam,uszanowanie dla Khmer-menciuf.sciski

Tot: 0.427s; Tpl: 0.016s; cc: 14; qc: 58; dbt: 0.1262s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb