Advertisement
Published: August 14th 2007
Edit Blog Post
Po calonocnej podrozy autobusem dotarlismy do dawnej stolicy - Hue. Miasto wciaz uwazane za kulturalna stolice Wietnamu okazalo sie byc wielkim rozczarowaniem. po 3h jazdy motorem po miescie, zwiedzeniu ruin Zakazanego Miasta (wlasciwie to to nawet ruiny nie byly, tylko puste pole), Pagody Thien Mu, oraz slynnej ulicy Le Loi w dzielnicy francuskiej bylismy juz bardzo znudzeni. Nie wykluczone, ze wplyw na to mialo zmeczenie podroza. Poza tym, tuz po wspanaialym pobycie w Hanoi niewiele miejsc mogloby zrobic na mnie duze wrazenie. Tak czy inaczej obaj stwierdzilismy, ze czas na jakies zmiany! Podrozowanie po Wietnamie jest zbyt latwe😊 Turystow jest znacznie wiecej niz w Chinach. Z reguly najtaniej wychodzi wykupywanie zorganizowanych wycieczek, nawet sami Wietnamczycy korzystaja z autobusow Open Tour zamiast komunikacji publicznej, bo tak jest taniej. Z Hue pojechalismy dalej na poludnie do Hoi An, niegdys jednego z najwazniejszych portow Azji. Aby nie powtorzyla sie sytuacja z Hue, starannie planowalismy co chcemy zoabczyc😊 Na sam Hoi An wystarczyl mi krotki spacer, reszte czasu poswiecilismy na wypady za miasto... Pierwszego dnia wybrailsmy sie na zrganizowana wycieczke (no niestety, ale to chyba na razie ostatni raz) do ruin jednego ze swietych miejsc starozytnej Azji - My Son. Ruiny kompleksu swiatynnego krolestwa Czampa
znacznie poprawily moj humor. Zarosniete gesta dzungla pozostalosci swiatyn mozna uznac za jakas zapowiedz tego co zobaczymy juz niedlugo w Kambodzy w kompleksie Angkor Wat. Ciekawe byly tez nawiazania do Hinduizmu, wczesniej nie spotkalismy sie z ta religia. Z My Son w wyniku wielu wojen zostalo niewiele. Ostatnio w 1969 roku bombardowania amerykanow spowodowaly zniszczenie miedzy innymi najwyszej 20 metrowej wiezy.
Nastepnego dnia wypozyczylismy, zgodnie z planem motor na dwa dni (po negocjacjach i poszukiwaniach porzadnego sprzetu) i tak zaczely sie Kroniki Motocyklowe😊))
KRONIKI MOTOCYKLOWE
13. 08.2007
Poczatkowo planowalismy wybrac sie motorem w droge powrotna do Hue i dalej na polnoc, aby pojezdzic po Strefie Zdemilitaryzowanej, gdzie blizny po wojnie z USA sa jeszcze najlepiej widoczne. Ostatecznie jednak zdeydowalismy sie jechac na poludnie do My Lai. Na motorze pokonalismy 130 km w jedna strone. Wreszcie widzialem krajbrazy, ktore zawsze kojarzyly mi sie z Wietnamem: dzungle, rozlane w wyniku intensywnych opadow rzeki, pola ryzowe, male miasteczka, a potem wioski. Bylo pieknie, grzalo slonce, a wiatr przyjemnie chlodzil cialo. Do My Lai nie bylo latwo dotrzec, nie jezdza tu regularne wycieczki, dojazd nie jest specjalnie oznakowany. Na szczescie jednak wiekszosc drogi pokonuje sie jadac glowna droga w Wietnamie - autostrada numer 1.
W My Lai w 1969 roku amerykanie przez 4 godziny zabili ponad 500 Wietnamczykow, w tym glownie kobiety i dzieci. To najlepiej udokumentowana zbrodnia wojenna amerykanow podczas wojny Wietnamskiej (zdjecia, naoczni swiadkowie). W tej chwili w My Lai stoi muzeum, a w miejscu gdzie kiedys znajdowala sie wioska - fundamenty spalonych domow, tablice z nazwiskami zabitych. Miejsce robi duze wrazenie, tym bardziej ze jest tam cicho, niewielu turystow tu dociera.
Po odpoczynku od slonca ruszylismy w droge powrotna, kolejne 130km.
Wrocilismy cali... Tzn mielismy jedna niegrozna wywrotke😉 i sie lekko oparzylem w noge, no i jazda w krotkich spodniach i koszulce tez spowodowala, ze troche nas slonce spalilo na rekach, nogach i twarzy:PP Tak czy inaczej, bylo warto😊)
14. 08.2007
Rano stwierdzilem, ze srodki powziete w celu ograniczenia skutkow poparzen slonecznych przyniosly skutek i jedynie twarz troche mnie piekla😊 Tym razem ubralismy sie bardziej rozsadnie, dlugie spodnie, koszulki z dlugim rekawem (temperatura powietrza w poludnie to kolo 38 stopni, ale na nie czuc tego na motorze). Dzis odbylismy krotsza podroz, tylko 40km w jedna strone, przez Chinska Plaze (miejsce ladowania pierwszego kontyngentu amerykanskich zolnierzy w czasie wojny Wietnamskiej) na polwysep Son Tra. Do samego rezerwatu na Son Tra wlasciwie nie
Ruiny My Son
Bardzo ciekawy przedsmak Angkor War. My Son o zaledwie kilka zniszczonych wiez, Angkor Wat to okolo 77ha... dotarlismy, poniewaz w pewnym momencie skonczyla sie droga😊, ale udalo sie znalezc kolejne pikne miejsce, w ktorym nie bylo innych turystow. W drodze powrotnej kapalismy sie w cieplutkim Morzu Poludniowo Chinskim😊
Obylo sie bez wywrotek, stroj motocyklowy spisal sie swietnie.
Lacznie przejechalismy w ciagu dwoch dni jakies 360 km. Do tutejszego ruchu latwo sie przyzwyczaic, po prostu nie obowiazuja zadne sztywne przepisy😊 Na drodze jest pelno motorow, wiec trzeba jechac tak, zeby sie zawsze gdzies wcisnac😊
W planie mielismy nocleg na plazy, aby zaoszczdzic na hotelu, ale to na razie odkladamy na poznij😊)
Advertisement
Tot: 0.044s; Tpl: 0.011s; cc: 8; qc: 24; dbt: 0.0251s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1mb
kyzzn
non-member comment
Ta plaza wyglada calkiem smakowicie, I mean wyludniona i pewnie czysta. I fajny ten Wietnamczyk co jaskolke w morzu robi :P