New York metro

---

Metro in New York is a perfect place when it comes to anthropological researches. Rushing through the streets in a crowded city you can't see it that well. But in a metro car, where you are limited with its space, you can easily notice that in this city there is... everyone.
ALL races, all social classes... White people, black people, orthodox people, egocentrics... And it's an amazing experience to go all the way down sitting in one place and observing how people change. One time may sit next to you a Chinese guy, then an angry black rapper, after that a lady with five kids or a handsome buisnessman in a nice suit. Each station different people. And there are around 30 stations.
And watching how people from all over the world travel by metro, I thought of one song by Suzanne vega "New York is a Woman". "...New York is a woman she'll make you cry, and to her you're just another guy (...) She's happy that you're here but when you disappear, she won't know that you're gone to say goodbye..."
And I guess that's the way it is. However maybe it's good that there is on Earth a place like this...


PS. Today Central Park and so called "chill out", walking through Soho and going to an old Jewish district on Lower East Side, which now is actually not Jewish at all.

***

Metro w Nowym Jorku to idealne miejsce jesli chodzi o badania antropologiczne. Biegnac ulica, w zatloczonym miescie, nie widac tego tak dokladnie. Za to w wagonie metra, gdzie jest sie ograniczonym przestrzenia, z latwoscia mozna zauwazyc, ze w tym miescie sa tu... wszyscy. WSZYSTKIE rasy, wszelkie warstwy spoleczne... Biali, czarni, ortodoksi, egocentrycy... I niesamowitym doswiadczeniem jest przejechanie calej trasy metra, kiedy siedzi sie w jednym miejscu, obserwuje i tylko ludzie wokol sie zmieniaja. Raz usiadzie kolo nas Chinczyk, za chwile zbuntowany czarny raper, potem kobieta z pieciorgiem dzieci a jeszcze za moment biznesman w eleganckim garniturze. Na kazdej stacji inni ludzie, a stacji okolo 30.
A obserwujac jak caly swiat przemyka metrem, przypomniala mi sie piosenka Suzanne Vega "New York is a Woman". "...New York is a woman she'll make you cry, and to her you're just another guy (...) She's happy that you're here but when you disappear, she won't know that you're gone to say goodbye..." (Nowy Jork jest kobieta, ktora doprowadzi cie do lez, bo dla niej jestes jedynie kolejnym mezczyzna. Jest szczesliwa, ze tu jestes, ale kiedy znikniesz, nawet sie nie zorientuje, ze cie nie ma, by powiedziec do widzenia).
Tak to wlasnie wyglada, choc moze z drugiej strony dobrze, ze jest takie miejsce na ziemi...


ps.Dzis Central Park i tak zwany "chill out", spacer po Soho i wycieczka do DAWNEJ dzielnicy zydowskiej na Lower East Side, ktora obecnie jest bardzo malo zydowska.

---