Advertisement
Published: August 11th 2007
Edit Blog Post
Jestesmy juz w Xi an, przezylismy 17h podroz pociagiem (z Datongu), od ktorej relacji najpierw zaczne.
15:00
Stoimy przed dwrocem glownym w Datongu i zblizamy sie do odprawy bagazowej, cos podobnego jak na lotnisku. Bagaz przejezdza przez skaner, ale nia ma takiej szczegolowej kontroli osobistej. Tyle ze sciaganie bagazu i zakladanie go ponownie, naprawde nie nalezy do przyjemnosci, ale coz mus to mus...
15:30
Odnajdujemy nareszcie odpowiednia poczekalnie dla naszego pocaigu ( jest wielkosci hali biletowej w Poznaniu). udaje nam sie przedostac pod same stalowe bramki, ktore oddzielaja poczekalnie, od korytarzy prowadzacych na perony
16:30
Staramy sie spac na bagazach
17:00 Zaczyna sie... Ale bardzo powoli, pojedyncze osoby przesuwaja sie co raz blizej bramek, aby zajac dogodna pozycje wyjsciowa
17:30
Ciezko jest juz sie ruszyc, ale jeszcze wszyscy siedze ( na bagazach, takich ruskich torbach, na ziemi, lub na krzeselkach.
17:45
Zaczelo sie na dobre. Wszyscy ludzie juz stoja i zaczynaja napierac na bramki. Stoje 3 przy swojej i plecakiem staram sie zaslonic przejscie dla innych, bo te male sprytne Chinczyki, probuja sie wcisnac w kazdy mozliwy sposob
17:50
Pojawiaja sie panie kontrolerki z kluczykami do koldek od bramek.
17:51
Otwieraja bramki...Tlum po prostu wystrzlil z waskich przejsc, czesc ludzi
Wiszacy Klasztor
Tak tak jestem tam :Dnawet nie daje biletow do kontroli, tylko biegnie prosto na peron. Ja wyskoczylem 3 ze swojej bramki, co dalo mi jakas 10 pozycje na stracie w ogole, Marcin troche za mna.
17:52
Wskakujemy do juz praktycznie pelnego pociagu ( tylko sie zatrzymuje w Datongu, nie rusza stad)Naszym celem jest przedsionek wielkosc okolo 70cm na 80 cm, w ktorym chcemy polozyc nasze bagaze i spac na nich
17:53
YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYEEEEEEEEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHH!!!! Mam zajalem przedsionek, teraz musze czekac na Marcina i walczyc o jego utrzymanie, poniewaz to bardzo lakomy kasek takze dla innych!
17:54 Tlum staje sie natarczywy i nie do zniesienia. Temperatura szybko wzrasta i wynosi okolo 40 stopni, w dodatku nie ma juz czym oddychac. Pewien mich buddyjski, pomaga mi utrzymac przedsionek. Niestety zdjec brak tym razem tego przedsionka ale nastepnym razem psotaram sie zrobic.
17:58
Pociag rusza o czasie, 20 wagonow, a ludzi jest tyle, ze juz nigdy nie bede narzekal na brak miejsca w polskim pociagu! OBIECUJE!!! To jest nie do opisania, to trzeba zobaczyc, takie sytuacje nie maja miejsca w Polsce, wiec trudno jest to do czego porownac w ogole...
18:00
Widze MArcina jest jakies 10 metrow ode mnie...
18:30
Marcinowi udalo sie
przedrzec do mnie. Mamy przedsionek, ale
kolacja w Datongu z Holenderskim kolega
oczywsicie jemy paleczkami, ale ta sztuak wcale nie jest taka trudnaco z tego, skoro ludzi jest tyle, ze nia mamy sie w ogole jak ruszyc.
20:00
Robi sie troche luzniej, zaczynamy kombinowac co zrobic, zeby w ogole jakos wygodnie ( to slowo ma tutaj inne znacznie... ) usiasc
21:00
Siedzimy na torbach, mnich obok nas, Marcinowi jest naprawed niewygodnie, ja mam troche lepiej
22:00
Udaje sie nam wyrzucic nasze glowne bagaze na gornbe polki, rozkladamy kalimaty, jednak miejsca starcza tylko na siedzenie z nogami podkurczonymi do samych piersi.
01:00
Podloga w pociagu wyglada jak puzzle...Ludzie leza, stoja, siedza, ale nie ma wolnego miejsca na podlodze. Jedynie co pewien czas ( naprawde wkurzajace ) wszyscy sie zrywaja, bo jedzie wozek z jedzeniem i piciem ( nikt nic w nocy i tak nie kupowal, a jezdzil pewnie co 30 min)
2:00
Spac nie idzie, wiec staramy sie chociaz zamknac oczyc i odpoczac, jest potwornie goraco i duszno, do okola mnostwo smieci ( nie ma koszy i wszystko jest rzucane na ziemie - tragedia )
6:00
Kto wie, moze spalem, moze po prostu stracilem przytomnosc z wyczerpania, wiem tylko ze czuje
ze zyje ( wszystko mnie boli )
Pozostale 5h podrozy bylo przyjemniejsze, chociazby z tego powodu, ze poznalismy jednego chlopaka mowiacego
Posa Buddy w jaskini nr 3
Okolo 10 metrow wysokoscipo ang, ktory zalatwil nam miejsca siedzace na ostatnie 2 h podrozy... Ogolnie rzecz biorac stalismy sie atrakcja ( zdazylismy sie juz do tego przyzwyczaic) bo w tych klasach pociagu naprawde biali rzadko sie pojawiaja. Dalem naszemu nowemu przyjacielowi male prezenty z Polski - monete i znaczek pocztowy😊 BArdzo sie ucieszyl, wreczylem tez podobny podarunek malej dziewczynce siedzacej niedaleko, ktore z mama tak bardzo sie cieszyly ze ogladaly ten skromny prezent jeszcze chyba z 1h, po tym jak im go dalem. W zamian nasz przyjaciel poczestowal nas brzoskiwnia. Jednak to byl juz dla nas problem, w trosce o nasze zoaladki, balismy sie je zjesc. JEdnak nie chcielismy odmowic, wiec robiac przy tym spora komedie, staralismy sie jesc te owoce, nie jedzac skorki... Ludzie sie z nas smiali i starali sie pokazac, ze skorki sa jadalne, ale po moich doswiadczeniach z Egiptu, nie mialem zamiaru ryzykowac, jedzenia owocow, ktore nie sa umyte w wodzie mineralnej.
Zamieszczam tez zalegle zdjecia z pobytu w Datongu. Niestety brakuje czasu, na opisanie dokladniej tego
co sie tam wydarzylo.
Najblizsze 2 noce spedzamy w Xi'an.
Advertisement
Tot: 0.124s; Tpl: 0.012s; cc: 8; qc: 51; dbt: 0.0538s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1;
; mem: 1.1mb
Grzesiek
non-member comment
Sliczny ty moze sie ogol bo brzydkie zdjecia z toba wychodza :D. Pomysl jak ja bym wygladam w tym pociagu.