Na dachu minibusa


Advertisement
Cambodia's flag
Asia » Cambodia » East » Kampong Cham
August 31st 2007
Published: September 2nd 2007
Edit Blog Post

Autobusy z Phnom Penbh do Ratanakiri zatrzymuja sie w Kratie okolo poludnia. Poprzedniego wieczoru upewnilem sie, ze bilet mozna bedzie jeszcze zarezerwowac rano. Okazlao sie, ze jest inaczej. Bileto w na autobus juz nie bylo, ale "uczynny" pracownik naszego hotelu zarezerwowal nam miejsce w taxi. Taksowka miala odjechac za jakies 10 do 30 min, gdy tylko sie zapelni (bylo 6 osob, potrzeba bylo 7). Po trzech godzinach oczekiwania i ciaglego uspokajania nas przez goscia z hotelu w koncu nie wytrzymalismy i poszlismy szukac innego transportu.W innym guesthousie poprosilismy o zarezerwowanie taxi, wszyscy zgodzili sie na zaplacenie za jedno puste miejsce i po chwqili przyjechala taksowka. Sporym zaskoczeniem bylo, ze taksowka to zwykly osobwy samochod, a nie minibus oraz, ze w srodku siedzialo juz 7 osob (z ami byloby 9!). Kierowca twierdzil, ze dzieci nie placa za bilet i nie zajmuja miejsca, wiec nawet jak by jechalo ich 15 to i tak by ich nie policzyl (pokretna to dosc logika). Przyupuszczam, ze w innych warunkach wsiedlibysmy do samochod i pojechali, jednak czulismy sie nieco oszukani i zrezygnowalismy. Decyzja byla taka, aby wracac jak najszybciej do Phnom Penh. Troche szkoda, bo Ratanakiri uwazane jest za najpiekniejsza prowincje w Kambodzy. Oferuje m. in kapiel w przeszroczyscie czystej wodzie w prawie idealnie okragly kraterze, oraz trekking na sloniach. W dodatku prowadzi tam juz calkiem normalna, asfaltowa droga, co czas podrozy skrocilo do zaledwie 6 godzin.
Poszukiwania transportu do Phnom Penh skonczyly sie fiaskiem. Bylo za pozno! Zarowno auobusy, jak i taksowki dawno juz pojechaly. Pogodzeni z losem mielismy juz szukac noclego w Kratie, ale w wpadl nam do glowy pomsl sprobowania autostopa😊)
Gdy przez dwa kilometry spaceru droga do Phnom Penh mijaly nas wylacznie motory (byl 1 puick up, ale go przegapilismy) wydawalo sie, ze nic z tego😞. Wtedy jednak pojawyily sie dwa auta i oba sie zatrzymaly. Kierowca pick up'a, jadacy z zona i dzieckiem zgodzil sie nas zabrac. Problemem bylo to, ze nie mowili ani slowa po angielsku. tylko przytakiwali, gdy my krzyczelismy "Phnom Penh, "Phnom Penh!". Wygladali na bogatych Kambodzanczykow, o czym swiadczyl samochod, uibrania, oraz wojskowy mundur kierowowcy.
Jechalo sie nam bardzo przyjemnie, mielismy nadzieje dojechac latwo do Phnom Penh i w dodatku za darmo!. Stalo sie jednak inaczej... Rodzinka nie jechala chyba do samej stolicy. Dogonilismy jakiegos minibusa, ktorym pojechalismy dalej. Wlasciwie to nie jechalismy w minibusie, tylko na minibusie!! W srodku nie bylo juz miejsca (siedzialo ta kolo 20 osob + bagaze na 10 miejsach). Na dachu bylo znacznie luzniej, prawie luksusowo i wbrew pozorom calkiem bezpiecznie!. Razem z nami jechalo jeszcze 4 ludzi, jeden motor, jedne drzwi od szafy i 3 opony. Jechalo sie znowu bardzo przyjemnie i w miare wygdnie (Pawel nawet czytal ksiazke!). Wszystko zmienilo sie, gdy zazal apdac deszcz... Zalozylismy kurtki, zapakowalismy plecaki w pokrowce, ale za duzo to nie dalo. W ciagu 5 minut ulewa niemal zmiotla nas z dachu!. Abu kurtka, ani plecak, nic nie oparlo sie wodzie. Kierowca zatrzymal sie i wsiedlismy do srodka (w to miejsce, gdize lezaly bagaze). Rezte drogi spedzilismy w ciasnej klitce z bagazami. W tym momencie w minibusie jechaly 23 osoby (o ile dobrze policzylem).
Dojechalismy do miasta. Wysiedlismy, juz chcielismy isc po nasze bagaze, gdy okazalo sie..., ze to nie jest Phnom Penh. Trafilismy do Kampang Chan (120 km od Phnom Penh).Robio sie juz ciemno stwierdzilismy, ze zostajemy. W miescie nie bylo nic ciekawego, a mimo to nie brakowalo tanich hoteli, restauracji i turystow!. Nawet calkiem fajnie sie zlozylo, skoro juz tu jestesmy, to jutro moze wypozyczymy rowery i pojezdzimy po okolicy😊, raczej jednak pojedziemy do Phnom Penh.
Najpiekniejsze w tej wyprawie jest to, ze za kazdym razem, gdy wydaje sie, ze cos mnie ominelo, dzieje sie cos jeszcze ciekawszego!


Tekst powstal 31 sierpnia. Teraz jestem juz w Sieam Reap i zwiedzamy ruiny Angkoru.



Additional photos below
Photos: 5, Displayed: 5


Advertisement



Tot: 0.08s; Tpl: 0.011s; cc: 7; qc: 45; dbt: 0.0524s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb