Na ten dzien, nie wiem, jaki konkretnie dzien tygodnia, bo na tym etapie wakacji to juz przestalo sie liczyc, mielismy zaplanowane zwiedzanie Beratu, winnice i odwiezienie H. do Gjirokaster na autobus, zeby mogla wrocic do Aten. Zaczelismy od sniadania w hostelu, gdzie pierwszy raz jadlam burka, ktory jest tradycyjnym balkanskim snakiem i jedza go wszyscy o kazdej porze dnia i nocy, a tu jest hymn pochwalny na jego czesc: Nad Beratem kroluje zamek Kala z XIV wieku, do ktorego prowadzi strome marmurowe podejscie: w upale 30 kilku stopni o 10.00 rano trzeba przemykac waskim cieniem; schodzac trzeba uwazac, zeby na sliskim nie pogubic zebow. Ubrane na czarno babcie cudem, albo rozklekotanym mercedesem, przenosza sie z gornego miasta na dol. A na gorze zycie toczy sie wlasnym rytmem. Piekarnia sprzedaje jeden rodzaj c
... read more