I znowu pobudka 8am - sniadanie: krewetki, ryz z chwastami, micha z piwem, dziwne orzechy, herbata, miecho, papieros - posilki sie zbytnio od siebie nie roznily. Tym razem od razu proponuje spacer - szykuje sie prawdziwa fotosesja. Idziemy wiec tajnymi sciezkami po zboczu, pomiedzy polami. Ide jak zwykle z obstawa - przed i za soba. Stajemy. Jeden bierze sie za kopnie czegos burakopodobnego. Czyzbym im zjadl wszystkie krewetki? Praca idzie nienerwowo, papieros nie gasnie. Spokojnie wszystko fotografuje. Rozgladam sie - widze wiszacy, bujajacy most przez rzeke. Juz wiem w ktora strone bede gestykulowal. Ruszamy. Jeden przewodnik odnosi co zebral, a z drugim idziemy do domu tuz kolo mostku. Witaja sie z nami i ugaszczaja. Wchodzimy do izby - tak jakby biedno. I jak zwykle - papieros, herbata, papieros, herbata.. No i pogaduchy, z tego bylem
... read more