Po herbatce u Beduina wyjechalismy w kierunku miasta Hama, taksowka, ktora Beduin nam zalatwil. Okazalo sie jednak, ze wszystkie drogi prowadza do Grubego, czyli kierowcy, z ktorym jechalismy poprzedniego dnia do hotelu. zauwazylismy zasade, zastosowana przynajmniej w naszym przypadku, ze jak kierowca raz dopadnie turyste, to potem pobiera procent od wszystkich uslug na jego rzecz swiadczonych. W ciagu dnia jezdzilismy z bratem Grubego, a sam Gruby odebral nas z hotelu, magicznie zmiescil nasze cztery wielkie torby do samochodu Kia Rio i podwiozl do jakiegos kuzyna, pobierajac od nas za to 500 lokalnych funtow ‘commission’, ze niby na paliwo, a de facto swoistego haraczu. Potem jego kuzyn raczyl nas beduinska muzyka, bez wykonawcy czy tytulu. Beduin music. Mijalismy na przemian znaki wskazujace, jak daleko do Iraku, bazy wojskowe, lotniska i ciezarowki wiozace czolgi. Do tego jeszcze zol
... read more