hummus_life1


Advertisement
Syria's flag
Middle East » Syria » South » Damascus
May 28th 2010
Published: May 29th 2010
Edit Blog Post

Pierwszy dzien w Syrii. Damaszek - Adamaszek. I jakos nie moge sie zachwycic. Miasto jest zapyziale, malo zieleni i malo malownicze. Choc moze jestem tu za krotko, by odkryc jego uroki. A najbardziej malownicze sa te najbardziej zapyziale jego fragmenty. Choc z drugiej strony, ludzie mieszkaja tu od tysiecy lat, wiec cos w tym miescie musi byc, co ich przyciaga i trzyma.

Boje sie, ze wszystko bede porownywac do Iranu. Nocny przejazd z lotniska szeroka pusta ulica, gdzie po bokach swieca sie tylko neonowo udekorowane minarety. Poranna ulica, kobiety urbane na czarno, ale nie wszystkie. No i my nie musimy byc od stop do glow zasloniete.

Zwiedzamy meczet Umayyad - podobno trzecie najbardziej na sweicie swiete miejsce islamu, zaraz po Mekce i Medynie. Miejsce kultu znajdowalo sie na tym miejscu juz w 9 wieku przed nasza era i wspomna o nim Stary Testament. Gdy do miasta wkroczyli Rzymianie, w swiatyni zaczeto czcic Jupitera. Gdy w Cesarstwie chrzescijanstwo stalo sie oficjalna religia, zaczeto na tym miejcu czcic Chrystusa. Poganska kaplica zostala przebudowana na kaplice Jana Chrzciciela i tu tez podobno znajduje sie jego obcieta glowa. A potem calosc przerobiono na meczet, ale z wykorzystaniem elementow wszystkich pozostalych budowli, co w glownej mierze daje mu rzymski charakter. Przez srodek starego miasta przechodzi ulica Prosta - via Recta - wytyczona jeszcze przez Rzymian, a wokol niej setki sklepikow z upominkami. Malo jednak kupujacych. Panowie siedza na stoleczkach, cmia nargile, popijaja herbate z mieta, zycie toczy sie powoli.

Staram sie w jeden dzien jak najwiecej przyswoic, duzo kawy w malych filizaneczkach i z fusami, zwanej tutaj turecka (medium sugar), sok z morwy, restauracja w hammamie - znowu deja vu z Iranu - ale zdecydowanie lepsze zycie dla wegetarian.

Srodek starego miasta zajmuje wielki bazaar, ktory w piatek - czyli w nasza niedziele - spi prawie caly dzien. Korzystaja z tego ‘latajacy’ handlarze, ktorzy nie maja swojego stalego miejsca, tylko wystaja na rogu caly dzien ze skarpetkami albo dzieciecymi bucikami. Mimo obawy o zoladki, zatrzymujemy sie w lodziarni, gdzie w oknie pan reka formuje ciagnace sie lody, wrzuca je w posiekane orzechy, a nastepnie do miseczek. Bez uzycia lyzki. I lody sa tez tradycyjnie robione - poprzez ubijanie w zimnych kadziach. Poznajemy kupca, ktory okazuje sie swietnie mowic po polsku - jego matka jest Polka. Dajemy sie namowic na zakupy,a z nim nie ma sie nawet, jak targowac, wiec wychodzimy z dwoma obrusami. Wieczorem spotykamy go jeszcze w eleganckiej restauracji w centrum - pracuje u niego 13 letni chlopiec analfabeta, zastanawiamy sie nad zaleznoscia miedzy edukacja a rozwojem gospodarczym kraju. W Syriii produkuje (wydobywa) sie rope i gaz, ale gospodarka nie ma sie najlepiej.

Jest jeszcze Azem Palace, gdzie w pokojach sa scenki rodzajowe z zycia Syryjczykow. Pokazywali miedzy innymi kawiarnie, gdzie panowie chodzili zestresowni. Na przyklad, jak pani rodzila, oni szli palic fajke...

Hmmm... panowie w kawiarni puscili romantyczna muzyke i mowia 'romance ' - musze uciekac.


Additional photos below
Photos: 8, Displayed: 8


Advertisement



1st June 2010
lody ciagutki recznie nakladane

te lody na powiekszonym zdjeciu wygladaja oblednie!Czy one sa oprószone pistacjami....:)?

Tot: 0.43s; Tpl: 0.01s; cc: 20; qc: 63; dbt: 0.1248s; 1; m:domysql w:travelblog (10.17.0.13); sld: 1; ; mem: 1.1mb