to nie bajki

---

Tak wiec wstalem 5am, spakowalem sie, wzialem motoriksze, busa do Vientiane, tuk-tuka na most graniczny. Bowiem na dlugim odcinku Tajlandie z Laosem rozgranicza rzeka Mekong. Busem przez most (trzeba bylo jeszcze zaplacic 2.500Kip exit fee (80gr)). I tam visa on arrival, drobnym zgrzytem jest ze data waznosci uplywa 1.1.2007. Dalej tuk-tuk na dworzec, bus do Bangkoku, bus z dworca na lotnisko.. na nowe lotnisko - Suvarnabhumi i trzeba przyznac robi wrazenie. Tam pare godzin szukalem polaczen z Indiami, jakies drogie same. Pozniej udalem sie do miasta i tam chodzilem po biurach podrozy z zapytaniem: najtanszy bilet do Indii, Bangladeszu lub Nepalu - grudzien/poczatek stycznia. Panie zawsze jednak dociekaly (do jakiego kraju, do jakiego miasta, kiedy..). Jest wyrazna dziura - brak wyszukiwarek polaczen dla wielu mozliwych miejsc docelowych.

Narazie faworytem jest lot do Dhaka (Bangladesz), dzieki Birma & Bangladesz Airlines:-). A Bangkok bardzo fajny - dobra pogoda (pora roku) robi swoje. Siedze w Cafe, niedlugo trzeba bedzie sie rozejrzec za spaniem. W zasadzie nic sie nie dzieje.

Niestety nie udalo mi sie jeszcze skontaktowac z druzyna. Troche nienajmocniej.

Tak minal 62/123 dzien wycieczki. Czyli dokladnie SRODKOWY!

Jakie plany? Na przelomie roku lece (lecimy) do Indii (Bangladeszu). Kupujemy motory! To jedyny pewny punkt programu. Kosztuja kolo 500$ i za podobna sume mozna je podobno potem sprzedac, moga sie jednak dosc czesto psuc. Mysle ze raczej na pewno pojade do Nepalu - pomysl Tybetu generalnie podupadl.., chyba juz nawet o tym pisalem. A ja to nie mam waznej wizy chinskiej, cos slabo jakis formularz wypelnilem. Mozna wyrobic nowa w New Dehli, ale chyba bez sensu. Zaslyszalem tez, ze w Tybecie pelno turystow, malo patroli (nawet w tych odleglych zakatkach). Mowi sie, ze z powodu Beijing 2008, CHrL daje troche luzu Tybetowi.

Jutro wiec - jak dobrze pojdzie - jade na Rainbow Gathering. Tam musi byc fajnie.

wesolych swiat

---